niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 8

-Bo twój tata jest teraz u mojego taty, geniuszu. -  powiedział Ryan.
-Jakim cudem.. przed chwilą z nim gadałam.
-No, właśnie był tu przed chwilą, dał papiery i wyszedł z powrotem. Więc pomyśleliśmy, że może ty siedzisz na laptopie, i raz kozie śmierć. Nie spodziewaliśmy się, że odbierzesz. - zaśmiali się.

-A jednak. - poprawiłam włosy. 

Przeciągnęłam się jak leniwa kocica. Gadałam z chłopakami ponad 2 godziny. W końcu przerwała nam moja siostrzyczka, bo stwierdziła, że jest za głośno. 


Nieśmiałe słońce otoczyło opiekuńczym promyczkiem zaspane ramy okien, ścierając z szyb ostatnie krople deszczu. Odbiło się delikatnie od mokrego szkła, wnikając od niechcenia w jego śliską strukturę i przeganiając ostatnie oznaki przedwczorajszej nawałnicy. Deszcz w L.A nie był częstym zjawiskiem. Siedziałam, owinięta od nowa dziesiątkiem tysięcy koców i kołder na łóżku, oparta plecami o zimną ścianę. Chłonęłam jej spokój i opanowanie. Jakkolwiek to brzmi – ściana była w tamtym momencie moim największym autorytetem. Nie chciałam wstawać. Była 9 rano, słyszałam ciągłe wchodzenie i schodzenie po schodach. Przeczesałam włosy palcami i otworzyłam drzwi. Jasne światło na chwilę zraziło moje oczy. No, tak lepiej. Zeszłam kilka stopni niżej i zobaczyłam stojącą w kuchni blondyneczkę. Miała na sobie różowy szlafrok, i ręcznik na głowie. Spojrzałam na nią, zobaczyła mój wzrok i uśmiechnęła się. Wytrzeszczyłam oczy gdy ruszyła w moją stronę. Chciałam się wycofać, ale nie wypada no nie?
-Jestem Chloe! - powiedziała tak słodko, że myślałam, że zwymiotuję tam na nią.

-Ym.. Jasmine. - uścisnęłam lekko jej dłoń.
-Będziemy siostrami. - zaczęła klaskać w dłonie i skakać z uśmiechem od ucha do ucha.
Zmarszczyłam brwi.
-Nie Cieszysz się? - zrzedła jej mina.

-Ja.. Oczywiście, że się cieszę, tylko jestem jeszcze trochę zaspana. 
-A oczywiście. hug? - rozłożyła ręce.
Pokiwałam głową i niechętnie ją przytuliłam.
Mój tata wyszedł z sypialni i spojrzał na Chloe.
-Hej Jass, jak się spało?

-A dobrze. - odpowiedziałam mu, machając ręką. 
Wróciłam na górę i stęknęłam głośno gdy zobaczyłam stertę ciuchów w szafie.
-Co ja mam założyć. Jezuu. - przeciągnęłam. - muszę jakoś wyglądać przy niej.
Mówiłam sama do siebie, wiem, że to dziwne. ALE podobno to sprawia, że ludzie są bardziej inteligentni. Nie, w moim przypadku to nie możliwe.
Odeszłam od toaletki, jednocześnie poprawiając nieznośne włosy, i spojrzałam na zegarek. Dziewiąta dwanaście? Co ja będę robiła przez cały dzień? Wyszłam do pokoju, był pusty. Gdzie jest Samanta?

-Jasmineeeee! Możesz przyjść tutaj na chwilę?
Zeszłam na dół i weszłam do salonu. A w salonie oniemiałam.
Wszędzie, dosłownie wszędzie, porozwieszano różowe wstęgi, balony, serpentyny i kokardy. Gdziekolwiek człowiek nie spojrzał, dostawał oczopląsu, a po głowie latało mu radosne hasło „Happy 19 Birthday”. Ogólnie rzecz biorąc, wystrój był żywcem zerżnięty ze studia My Super Sweet Sixteen z MTV. 
Podsumowując – american dream. Ale w ogóle o co biega, co jest, Chloe ma urodziny? Zmarszczyłam brwi.
Z kuchni, równie po różowionej, wyskoczyła ta radosna czwórka. Chloe, z tym samym sztucznie lukrowanym uśmiechem i z piszczałką w zębach, ubrana w kuse szorty i luźną bluzeczkę, Carly w długiej sukience boho i w koku, z uśmiechem szerokim jak oferta biura podróży Teofil, oraz mój ojciec w RÓŻOWYM (i don’t want to live on this planet anymore) garniturze i z imprezową czapeczką na głowie. Tylko ja pasowałam do nich jak kwiatek do kożucha. Jak zwykle z resztą.

- HAPPY BIRTHDAY JASMINE! – wrzasnęli nagle na trzy cztery, a potem z dziwnego otworu w suficie poleciało różowe konfetti w kształcie szesnastek, prosto do mojej otwartej ze zdziwienia gęby.
Shit might happen. CZY DZISIAJ JEST 20 KWIETNIA?

Hm.. Czasem fajnie mieć bogatego tatę. Dostałam lustrzankę, o której zawsze marzyłam. Od Carly dostałam sukienkę (ble, ale muszę w niej chodzić, żeby nie było jej przykro) od mojej siostry dostałam bransoletkę z Charmsami, a od Chloe Uwaga.. ZESTAW KOMEDII ROMANTYCZNYCH. No, liczy się gest.
Tata pojechał do biura, Carly była na zakupach z Chloe, a Samanta już w szkole, jestem sama w domu. No tak.
Ubrana w spodenki i moją ulubioną bluzkę wędrowałam po całym domu i robiłam zdjęcia moją nową lustrzanką. Postarali się z tym wyglądem mieszkania.
Szłam, szłam i nagle usłyszałam dzwonienie telefonu stacjonarnego w całym domu. Odbierać czy nie? Odbierać czy nie? Może to coś ważnego.

Odebrałam.
-Hello?
-Jasmine? Tu mama.

Przełknęłam gulę w gardle, i odpowiedziałam.

-Cześć. 
-Wszystkiego najlepszego skarbie, dlaczego nie odbierasz telefonów?
-Mam zepsuty.  - powiedziałam oschle.

-Jak się trzymacie? Coś nie tak?
-Mamo, nie udawaj głupiej, proszę. - powiedziałam.
Zatkało ją.
-Jak.. co? O co Ci chodzi?
-Znam prawdę.
Rzuciłam słuchawką i wróciłam na górę. Zamknęłam drzwi i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Cholera. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach. Otworzyłam i zobaczyłam całą czwórkę.
Ryan, Justin, Adam i Christian. 

Mieli w ręce jakiś prezent. Nie możliwe, sama zapomniałam o moich urodzinach, a co dopiero oni.
-Odkupiliśmy Ci iPhona! - powiedział Justin.
-Awww, Dziękuje. - odebrałam go i zaczęłam oglądać go z każdej strony. - chcecie wejść?
-Pewnie. 

Weszli i zaczęli się rozchodzić gdzie chcieli. Nagle usłyszałam głośny śmiech. FUCK. Pomyślałam o dekoracjach, które były i w kuchni i w salonie. Weszłam do salonu, a oni stali z uśmiechami na pół metra.
-Happy Birthady to youu, Happy Birthday to youuu, Happy Birthady to Jasmine, Happy Birthady to you! - zaśpiewali równo.
-Grupowy Hug? - zaproponował Adam.
-Grupowy Hug! - powiedziałam.
*HUUUUUUUUUUUUUUUUUG*

~~


joł. :D haha, dziękuje, za tak miłe komentarze.Jesteście boscy. :) ♥

KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE ;* 

11 komentarzy:

  1. Przez cały rozdział banan nie schodził mi z twarzy, a przy różowym garniturze myślałam, że padnę... Ogólnie... KOCHAM CIĘ I TWOJEGO BLOGA <3 -Boże znowu się powtarzam :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyraziłam swoją opinię na twitterze, teraz pora na samego bloga :) jak już powiedziałam, masz potencjał, twój styl pisania jest warty uwagi, a co do treści opowiadania to - JUUUSTEEEN, hahaha, tak świeetnie jest czytać o swoim idolu hehehehe <3
    Z niecierpliwością czekam na następny :*
    much love - @rajdkonen

    OdpowiedzUsuń
  3. Adwdrgt, jesteś taka super mega ! *.*
    Właściwie to w każdym komentarzu mówię to samo, że jesteś genialna ! ; D
    Ale i tak powiem to jeszcze raz, jesteś niesamowita ! *.*
    Bosh, na urodziny Justin Bieber daje ci iphona *.* Sama chciałabym mieć takie urodziny *.*
    Za każdym razem jak kończę jeden rozdzial to zastanawiam się jak szybko dodasz następny *.*
    No więc czekam niecierpliwie z nadzieja na szybkiego nexta,
    Milena < 334

    OdpowiedzUsuń
  4. JESTEŚ BOSKA! ♥
    <333333
    NEXT,NEXT,NEXT,NEXT

    OdpowiedzUsuń
  5. UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA.♥ MÓWIŁAM CI JUŻ?

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham, uwielbiam i w ogoóle. < 3.

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz ze czekam na sex? <3 zajebisty rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. GRUPOWY HUG ? HUUUUUG !
    YAAAAY ^^
    świetnie. : 3
    Daj jakiś w następnym rozdziale moment J&J. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. uuwielbima cie dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  10. TEN ROZDZIAŁ JEST DO DUPY! WSZYSTKIE INNE TEŻ!
    AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA
    dobra, ja już nie żartuje.
    KOCHAM KOCHAM KOCHAM
    JKWDMNSJKGNRVKJXN *.*
    NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha boskie , nie ma to jak różowy garnitur :3 Dalej !!

    OdpowiedzUsuń