-Bo twój tata jest teraz u mojego taty, geniuszu. - powiedział Ryan.
-Jakim cudem.. przed chwilą z nim gadałam.
-No, właśnie był tu przed chwilą, dał papiery i wyszedł z powrotem. Więc pomyśleliśmy, że może ty siedzisz na laptopie, i raz kozie śmierć. Nie spodziewaliśmy się, że odbierzesz. - zaśmiali się.
-A jednak. - poprawiłam włosy.
Przeciągnęłam się jak leniwa kocica. Gadałam z chłopakami ponad 2 godziny. W końcu przerwała nam moja siostrzyczka, bo stwierdziła, że jest za głośno.
Nieśmiałe słońce otoczyło opiekuńczym promyczkiem zaspane ramy okien, ścierając z szyb ostatnie krople deszczu. Odbiło się delikatnie od mokrego szkła, wnikając od niechcenia w jego śliską strukturę i przeganiając ostatnie oznaki przedwczorajszej nawałnicy. Deszcz w L.A nie był częstym zjawiskiem. Siedziałam, owinięta od nowa dziesiątkiem tysięcy koców i kołder na łóżku, oparta plecami o zimną ścianę. Chłonęłam jej spokój i opanowanie. Jakkolwiek to brzmi – ściana była w tamtym momencie moim największym autorytetem. Nie chciałam wstawać. Była 9 rano, słyszałam ciągłe wchodzenie i schodzenie po schodach. Przeczesałam włosy palcami i otworzyłam drzwi. Jasne światło na chwilę zraziło moje oczy. No, tak lepiej. Zeszłam kilka stopni niżej i zobaczyłam stojącą w kuchni blondyneczkę. Miała na sobie różowy szlafrok, i ręcznik na głowie. Spojrzałam na nią, zobaczyła mój wzrok i uśmiechnęła się. Wytrzeszczyłam oczy gdy ruszyła w moją stronę. Chciałam się wycofać, ale nie wypada no nie?
-Jestem Chloe! - powiedziała tak słodko, że myślałam, że zwymiotuję tam na nią.
-Ym.. Jasmine. - uścisnęłam lekko jej dłoń.
-Będziemy siostrami. - zaczęła klaskać w dłonie i skakać z uśmiechem od ucha do ucha.
Zmarszczyłam brwi.
-Nie Cieszysz się? - zrzedła jej mina.
-Ja.. Oczywiście, że się cieszę, tylko jestem jeszcze trochę zaspana.
-A oczywiście. hug? - rozłożyła ręce.
Pokiwałam głową i niechętnie ją przytuliłam.
Mój tata wyszedł z sypialni i spojrzał na Chloe.
-Hej Jass, jak się spało?
-A dobrze. - odpowiedziałam mu, machając ręką.
Wróciłam na górę i stęknęłam głośno gdy zobaczyłam stertę ciuchów w szafie.
-Co ja mam założyć. Jezuu. - przeciągnęłam. - muszę jakoś wyglądać przy niej.
Mówiłam sama do siebie, wiem, że to dziwne. ALE podobno to sprawia, że ludzie są bardziej inteligentni. Nie, w moim przypadku to nie możliwe.
Odeszłam od toaletki, jednocześnie poprawiając nieznośne włosy, i spojrzałam na zegarek. Dziewiąta dwanaście? Co ja będę robiła przez cały dzień? Wyszłam do pokoju, był pusty. Gdzie jest Samanta?
-Jasmineeeee! Możesz przyjść tutaj na chwilę?
Zeszłam na dół i weszłam do salonu. A w salonie oniemiałam.
Wszędzie, dosłownie wszędzie, porozwieszano różowe wstęgi, balony, serpentyny i kokardy. Gdziekolwiek człowiek nie spojrzał, dostawał oczopląsu, a po głowie latało mu radosne hasło „Happy 19 Birthday”. Ogólnie rzecz biorąc, wystrój był żywcem zerżnięty ze studia My Super Sweet Sixteen z MTV.
Podsumowując – american dream. Ale w ogóle o co biega, co jest, Chloe ma urodziny? Zmarszczyłam brwi.
Z kuchni, równie po różowionej, wyskoczyła ta radosna czwórka. Chloe, z tym samym sztucznie lukrowanym uśmiechem i z piszczałką w zębach, ubrana w kuse szorty i luźną bluzeczkę, Carly w długiej sukience boho i w koku, z uśmiechem szerokim jak oferta biura podróży Teofil, oraz mój ojciec w RÓŻOWYM (i don’t want to live on this planet anymore) garniturze i z imprezową czapeczką na głowie. Tylko ja pasowałam do nich jak kwiatek do kożucha. Jak zwykle z resztą.
- HAPPY BIRTHDAY JASMINE! – wrzasnęli nagle na trzy cztery, a potem z dziwnego otworu w suficie poleciało różowe konfetti w kształcie szesnastek, prosto do mojej otwartej ze zdziwienia gęby.
Shit might happen. CZY DZISIAJ JEST 20 KWIETNIA?
Hm.. Czasem fajnie mieć bogatego tatę. Dostałam lustrzankę, o której zawsze marzyłam. Od Carly dostałam sukienkę (ble, ale muszę w niej chodzić, żeby nie było jej przykro) od mojej siostry dostałam bransoletkę z Charmsami, a od Chloe Uwaga.. ZESTAW KOMEDII ROMANTYCZNYCH. No, liczy się gest.
Tata pojechał do biura, Carly była na zakupach z Chloe, a Samanta już w szkole, jestem sama w domu. No tak.
Ubrana w spodenki i moją ulubioną bluzkę wędrowałam po całym domu i robiłam zdjęcia moją nową lustrzanką. Postarali się z tym wyglądem mieszkania.
Szłam, szłam i nagle usłyszałam dzwonienie telefonu stacjonarnego w całym domu. Odbierać czy nie? Odbierać czy nie? Może to coś ważnego.
Odebrałam.
-Hello?
-Jasmine? Tu mama.
Przełknęłam gulę w gardle, i odpowiedziałam.
-Cześć.
-Wszystkiego najlepszego skarbie, dlaczego nie odbierasz telefonów?
-Mam zepsuty. - powiedziałam oschle.
-Jak się trzymacie? Coś nie tak?
-Mamo, nie udawaj głupiej, proszę. - powiedziałam.
Zatkało ją.
-Jak.. co? O co Ci chodzi?
-Znam prawdę.
Rzuciłam słuchawką i wróciłam na górę. Zamknęłam drzwi i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Cholera. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach. Otworzyłam i zobaczyłam całą czwórkę.
Ryan, Justin, Adam i Christian.
Mieli w ręce jakiś prezent. Nie możliwe, sama zapomniałam o moich urodzinach, a co dopiero oni.
-Odkupiliśmy Ci iPhona! - powiedział Justin.
-Awww, Dziękuje. - odebrałam go i zaczęłam oglądać go z każdej strony. - chcecie wejść?
-Pewnie.
Weszli i zaczęli się rozchodzić gdzie chcieli. Nagle usłyszałam głośny śmiech. FUCK. Pomyślałam o dekoracjach, które były i w kuchni i w salonie. Weszłam do salonu, a oni stali z uśmiechami na pół metra.
-Happy Birthady to youu, Happy Birthday to youuu, Happy Birthady to Jasmine, Happy Birthady to you! - zaśpiewali równo.
-Grupowy Hug? - zaproponował Adam.
-Grupowy Hug! - powiedziałam.
*HUUUUUUUUUUUUUUUUUG*
~~
joł. :D haha, dziękuje, za tak miłe komentarze.Jesteście boscy. :) ♥
KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE ;*
Przez cały rozdział banan nie schodził mi z twarzy, a przy różowym garniturze myślałam, że padnę... Ogólnie... KOCHAM CIĘ I TWOJEGO BLOGA <3 -Boże znowu się powtarzam :c
OdpowiedzUsuńWyraziłam swoją opinię na twitterze, teraz pora na samego bloga :) jak już powiedziałam, masz potencjał, twój styl pisania jest warty uwagi, a co do treści opowiadania to - JUUUSTEEEN, hahaha, tak świeetnie jest czytać o swoim idolu hehehehe <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :*
much love - @rajdkonen
Adwdrgt, jesteś taka super mega ! *.*
OdpowiedzUsuńWłaściwie to w każdym komentarzu mówię to samo, że jesteś genialna ! ; D
Ale i tak powiem to jeszcze raz, jesteś niesamowita ! *.*
Bosh, na urodziny Justin Bieber daje ci iphona *.* Sama chciałabym mieć takie urodziny *.*
Za każdym razem jak kończę jeden rozdzial to zastanawiam się jak szybko dodasz następny *.*
No więc czekam niecierpliwie z nadzieja na szybkiego nexta,
Milena < 334
JESTEŚ BOSKA! ♥
OdpowiedzUsuń<333333
NEXT,NEXT,NEXT,NEXT
UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA.♥ MÓWIŁAM CI JUŻ?
OdpowiedzUsuńkocham, uwielbiam i w ogoóle. < 3.
OdpowiedzUsuńwiesz ze czekam na sex? <3 zajebisty rozdział!
OdpowiedzUsuńGRUPOWY HUG ? HUUUUUG !
OdpowiedzUsuńYAAAAY ^^
świetnie. : 3
Daj jakiś w następnym rozdziale moment J&J. :D
uuwielbima cie dziewczyno!
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ JEST DO DUPY! WSZYSTKIE INNE TEŻ!
OdpowiedzUsuńAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA
dobra, ja już nie żartuje.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM
JKWDMNSJKGNRVKJXN *.*
NEXT!
Haha boskie , nie ma to jak różowy garnitur :3 Dalej !!
OdpowiedzUsuń