sobota, 2 marca 2013

Rozdział 12

Stałam jak głupia we własnym pokoju. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Spojrzałam się na podłogę i myślałam. W momencie kiedy Justin powiedział, że się tu przeprowadza miałam ochotę wykrzyknąć ze szczęścia, nie wiem dlaczego, może po prostu go lubię? Ale zachowałam spokój i uśmiechnęłam się tylko, a w środku eksplodowałam. 
Wdech, wydech. Jasmine, tylko spokojnie.

Stałam przed lustrem w swoim pokoju i co chwila przestępując z nogi na nogę, trzymałam się za uszy. Bo to podobno uspokaja. Jestem tu tydzień, w Los Angeles. Znam Justina Biebera, spotykałam się z nim i jego przyjaciółmi prawie w każdy dzień tego niesamowitego tygodnia, a na dodatek, poznałam go jeszcze trochę wcześniej.. To znaczy, nie oficjalnie bo ja znałam jego imię a on mojego nie. Kto by mi nie zazdrościł? No może tylko hejterzy Justina. 
Była godzina 20, a ja siedziałam sama w pokoju wysłuchując gadanie siostry. Oparłam czoło o ścianę i zastanawiałam się. Myślałam o mamie, może powinnam się odezwać? Drżącymi rękami wyjęłam telefon.
-A jak nie odbierze? - powiedziałam do siebie. - Nie.. powinnam zadzwonić.
-Co ty gadasz do siebie? - odpowiedziała siostra.

-Oczywiście, że mówię do siebie. Czasami potrzebuję porady eksperta.
Wyszłam z pokoju i stałam już w przedpokoju. Usiadłam na schodku i wykręciłam numer do mamy. Bałam się, odbierze czy nie? Od moich urodzin nie zadzwoniła ani razu, a wiem, że jeśli było by wszystko w porządku dzwoniłaby codziennie po 2 razy.. Może się na mnie obraziła? W sumie to nie zdziwiłabym się.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
*PIK..PIK..*
Co,Co,Co? Był sygnał! Spojrzałam na telefon i zobaczyłam "POŁĄCZENIE ODRZUCONE"
Może coś się stało,zadzwonię jeszcze raz.
*PIK* "POŁĄCZENIE ODRZUCONE.

Siedziałam z totalnym poker face'm. Wytrzeszczyłam oczy i odrzuciłam telefon na dół, chowając twarz w dłonie. Nagle za wibrował telefon który leżał sobie na schodku niżej. Może to mama? Może napisała sms, że nie mogła odebrać? Z przyspieszonym bicia sercem podniosłam telefon i przesunęłam blokadę telefonu. Ze zdziwieniem zobaczyłam imię "Justin" Podniosłam brwi do góry i nacisnęłam "odczytaj wiadomość"

Od: Justin

Chodź na dwór

Zmarszczyłam brwi. Spodziewałam się kogoś innego, ale nie mogę być chamska. Odpisałam.

Do: Justin
Nie mam zbytnio humoru, przepraszam.


Nie wierzę, że spławiłam Justina. Po kilku sekundach dostałam odpowiedź.

Od: Justin

:(

Nieeee, czy ja jestem głupia? Spławiłam samego Justina? Nie, nie poznaję się.


Do: Justin
Dobra, podejdź po mnie.


Nie mam totalnie humoru.. ale no.. co ten chłopak ze mną robi. UGH.
Założyłam sweter, przeczesałam włosy i wyszłam.
Stałam przed domem od dobrych 5 minut, a go nie było. No trudno. Poczekam chwilę.
Oparłam się o ławkę i bawiłam się blokadą telefonu. Usłyszałam jak jakieś auto podjeżdża. Nawet nie pisnęłam, kiedy ktoś silnie objął mnie od tyłu, wziął na ręce. Zasłonił mi usta rękoma, więc nie mogłam nic powiedzieć. 
- Cicho, nie jęcz, przecież nie zrobię Ci krzywdy! – powiedział, stawiając mnie na ziemi i obracając ku sobie. Zgadnijcie, kto to był? Justin Bieber we własnej osobie. 
Śmiał się. Skubany, śmiał się ze mnie! Jak małe dziecko, zadowolony, ba, wręcz dumny ze swojego psikusa, stał i patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach. Oczy mu błyszczały.
- Nie szczerz się tylko gadaj co ty robisz! – powiedziałam, patrząc na niego wyczekującym wzrokiem. Sama nie wiedziałam, skąd nagle zrobiłam się tak pewna siebie w stosunku do niego – przecież magnetyzowało mnie każde jego spojrzenie, każde słowo, ba, co dopiero mówiąc o dotyku. Poczułam się jednak dziwnie pewnie, stojąc naprzeciwko niego i patrząc mu prosto w twarz. On, Justin Bieber biega ze mną na rękach ryzykując spotkaniem z fotoreporterem albo jakąś wyjątkowo natrętną psychofanką, a ja to znoszę tak spokojnie?

- Jak to co? Porwałem Cię – odrzekł Justin i jeszcze bardziej się wyszczerzył. Zrobiłam wymyślną minę i położyłam ręce na biodrach.
- Ładnie to tak?! Hej, ale tak serio. Justin, co ty robisz? – zapytałam, poważniejąc i opuszczając głowę w dół. Dobrze zdawałam sobie sprawę, że odpowiedź na to pytanie może być bardzo ważna. Biebs chyba jednak tak nie myślał, bo pokręcił głową i uśmiechnął się. Nie wiedziałam, co miał oznaczać ten gest –  strasznie się jednak denerwowałam.
Nagle Justin zaczerpnął szybko powietrze. Chwycił mnie za rękę.
O BOŻE, ZAWAŁ, ZAWAŁ, ZAWAŁ, ZAWAŁ. Zaraz.. co on wyprawia.
Miał taką miłą,miękką,kochaną,boską,dużą, i w ogóle rękę.. NIE. JASMINE USPOKÓJ SIĘ, TO TYLKO PRZYJACIEL. 
Nadal stałam jak wmurowana i nagle poczułam pociągnięcie. Justin biegł a ja za nim.
WHAT THE HELL?


~~

cześć, cześć. dzięki, że jest te parę osób które czytają moje wypociny. proszę komentujcie, to dla mnie cholernie ważne. kolejny rozdział jutro. ♥ kocham,kocham,kocham. MAX LOVE. 


12 komentarzy:

  1. idą na sex! ej nei wiem czemu każdy mój komentarz jest o sexie! ale ja już mam takie wyobrażanei,a jesteś najlepsiejszą pisarką na swiecie, rozdział powala! kocham cię psychofanko!

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg, czaderskie *_*
    Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale nie miałam komputera :c
    Każdy następny postaram się komentować mimo wszystko < 3
    Uwielbiam to co ty piszesz, ale myślę, że dobrze o tym wiesz < 3
    Kocham Cię, Milena ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. masz talent, dziewczyno *..*

    OdpowiedzUsuń
  4. i teraz nie będę mogła spać w nocy, bo będę myślała dlaczego biegną i co sie dzieje. :D Dzięki <3 Ale i tak wiesz, że kocham twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAA O K**** !!! DALEJ SZYBKO PROSZĘ !!! JUŻ MNIE CIEKAWOŚĆ ZŻERA !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam <3 no i czekam na następny :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. haha.. ZGONZGONZGON.
    czyżby mama J. się na nią obraziła ? :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże pisz, pisz, pisz nie chce byc natretna ale PISZ! <3
    Nie, ja ogłupieje jak nie bd mogła przczytac next rozdziału! *.* <3

    OdpowiedzUsuń