wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 33

-Justin, proszę Cię. Uspokój się. - powiedziałam nerwowo trzymając się drzwi, widząc tłum paparazzi, delikatnie schowałam się za drzwiami i spojrzałam w stronę Justina. Obrócił się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, wytrzeszczyłam oczy i powiedziałam bez głośnie, żeby wracał do domu. Justin odwrócił się do paparazzi, a potem do mnie i zaczął iść.
-Czy ty zastanawiasz się co ty robisz? Nie o taki dowód mi chodziło! JUSTIN! - powiedziałam wymachując rękami.
-To o jaki?
-Chciałam, żebyś po prostu pokazał, że nie jesteś taki jak zachowałeś się wczoraj. 

-Ja Cię na prawdę przepraszam. - powiedział delikatnie kładąc swoje ręce na moich biodrach. 
-Justin, ja naprawdę niewi.. - Justin przerwał mi i mnie pocałował. Na początku zaprzeczałam, ale po chwili gdy nie chciał się ode mnie oderwać, poddałam się. Dlaczego on tak wpływa na mnie? Po chwili przerwaliśmy pocałunek.
-Czyli to oznacza, że jest zgoda? - objął mnie. 

-Ugh, tak. - zaśmiałam się wskakując mu w ramiona. 
Nie wiem jak on to robi, ale on zawsze potrafi mnie rozczulić.
-Jasmine, naprawdę Cię przepraszam. Obiecuję, że będę tu na zawsze, przysięgam. Nigdy w życiu Ci już tego nie zrobię. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - spojrzałam na niego, jego oczy kierowały wzrok w moje oczy, mówił to szczerze, czułam to. Nawet nie zorientowałam się kiedy jedna łezka poleciała po moim policzku. 
-Nie płacz kochanie. - przytulił mnie. - Nie mów nic kochana, jestem cały twój. 
Przypominam sobie wszystko, wszystko, co się zdarzyło w ciągu ostatnich dni, od kiedy on tu jest, najmocniej jak potrafię wymazując z pamięci wszystko, co smutne.
Rozłożył ręce i przejechał nimi po całym ciele. Zaśmiałam się lekko i wytarłam policzek. 
-W ramach przeprosin, zabieram Cię dzisiaj na randkę okej?
-Okej. - powiedziałam patrząc na swoje klapki.
-Załóż coś ładnego. - powiedział szepcząc mi do ucha. Pocałował mnie i wyszedł z domu. Z jednej strony cieszyłam się, że mam go przy sobie, ale z drugiej strony.. zranił mnie. Wyjęłam telefon i wykręciłam do niego numer.

-Nie powiedziałeś mi o której będziesz. - powiedziałam.
-Ah, no tak. Przyjadę po 4. Pasuje Ci? - spytał. 
-Tak. - uśmiechnęłam się sama do siebie. 

*5 godzin później* 


-Tato, ja wychodzę. 

-Jasmine, chcę z tobą porozmawiać. - wyszedł z kuchni. - ale jak wrócisz.
-Dobrze. Wychodzę. Kocham Cię. - powiedziałam całując go w policzek. Zaskoczony moją reakcją pogłaskał mnie po plecach. - Śliczną mam córkę.
Dzisiaj się akurat postarałam, założyłam śliczną sukienkę która podkreślała moją "talię". Wyszłam przed dom i weszłam do auta, które już na mnie czekało. Usiadłam na miejscu pasażera i spojrzałam na Justina, który wydął usta. 
-Przywitaj się ładnie ze swoim chłopakiem. - odwrócił się do mnie, trzymając kierownicę. Pocałowałam go lekko w usta i odwróciłam się z powrotem w stronę szyby.
-Tylko tyle? - zaśmiał się, powoli ruszając autem.
-Jak zasłużysz, dostaniesz więcej. 

Jechaliśmy długo, a ja cały czas zastanawiałam się gdzie jedziemy? W końcu to L.A, nie sądzę, żeby znalazł tutaj jakieś.. spokojne miejsce? Bez paparazzi.. Wyjechaliśmy jakąś krętą drogą pod jakąś górę, naprawdę nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy. W końcu się zatrzymał.

-Już?
-Nie.
-Aha? - zaśmiałam się wpatrując w szybę.
-Musisz zamknąć oczy.
-No okej.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a ja siedziałam z sweterkiem na twarzy, na wszelki wypadek, żebym nie podglądała, według Justina. Po chwili zatrzymaliśmy się, a on otworzył drzwi z mojej stronie. Wyprowadził mnie tak, abym się nie wywróciła, lecz nadal nie mogłam zdjąć czarnego sweterka z twarzy, wyglądałam jak totalna idiotka. Justin prowadził mnie, pod stopami poczułam coś miękkiego? Tak, miękkiego, to była raczej trawa. W końcu pozwolił mi otworzyć oczy. To co zobaczyłam.. hmm? zatkało mnie totalnie. Żadnych bloków, zabudowań, samochodów. Nic z tłoku, spalin, brudu, codziennego pośpiechu szarych i smutnych ludzi. Jak on był w stanie znaleźć to miejsce w środku miasta?Przeniósł mnie delikatnie przez barierkę, która ograniczała miejsce dla spacerowiczów i postawił mnie delikatnie na ziemi.

-Justin, jakim cudem znalazłeś tak wspaniałe miejsce? - spojrzałam przed siebie. Przed sobą miałam wielkie pole tulipanów. Był odgrodzony kawałek trawy, na którym leżał a obok niego koszyk.
-No wiesz, jestem Justin Bieber. - włożył ręce do kieszeni.

Wytężyłam wzrok i to co zobaczyłam, wmurowało mnie.


.


przepraszam, że rozdział nie został dodany tak długi okres czasu, naprawdę przepraszam. miałam trochę problemów, nie mogłam nic napisać i wiecie jak to jest.. ah, obiecuję, że rozdziały będą się coraz częściej pojawiać. naprawdę ostatnio nie było mi lekko, więc może komentarze podniosą mnie na duchu?

Podoba się rozdział = komentarz.

Nie podoba się rozdział = Omiń. 


ZGUBIŁAM KARTKĘ Z OSOBAMI KTÓRE SĄ INFORMOWANE NA TT. NAPISZ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY!

11 komentarzy:

  1. wreszcie się doczekałam! nie spodziewałam się tego w sumie xd xx

    OdpowiedzUsuń
  2. awwww, <3 oni są parą idealną <3 dodaj szybko następny rozdział, bo jestem ciekawa co ją tak wmurowało :) / @ronicca

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny :)
    informuj jak zawsze <3 @suzannerauhl

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny, informuj mnie ♥ @MRosolak

    OdpowiedzUsuń
  5. pewnie, że się podobał ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne :3
    / jakbyś mogła mnie informować: @osnapitzari69

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny . ; 3
    Zajrzyj do mnie. Dopiero zaczynam :

    http://justin-nothing-like-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń