-Justin, proszę Cię. Uspokój się. - powiedziałam nerwowo trzymając się drzwi, widząc tłum paparazzi, delikatnie schowałam się za drzwiami i spojrzałam w stronę Justina. Obrócił się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, wytrzeszczyłam oczy i powiedziałam bez głośnie, żeby wracał do domu. Justin odwrócił się do paparazzi, a potem do mnie i zaczął iść.
-Czy ty zastanawiasz się co ty robisz? Nie o taki dowód mi chodziło! JUSTIN! - powiedziałam wymachując rękami.
-To o jaki?
-Chciałam, żebyś po prostu pokazał, że nie jesteś taki jak zachowałeś się wczoraj.
-Ja Cię na prawdę przepraszam. - powiedział delikatnie kładąc swoje ręce na moich biodrach.
-Justin, ja naprawdę niewi.. - Justin przerwał mi i mnie pocałował. Na początku zaprzeczałam, ale po chwili gdy nie chciał się ode mnie oderwać, poddałam się. Dlaczego on tak wpływa na mnie? Po chwili przerwaliśmy pocałunek.
-Czyli to oznacza, że jest zgoda? - objął mnie.
-Ugh, tak. - zaśmiałam się wskakując mu w ramiona.
Nie wiem jak on to robi, ale on zawsze potrafi mnie rozczulić.
-Jasmine, naprawdę Cię przepraszam. Obiecuję, że będę tu na zawsze, przysięgam. Nigdy w życiu Ci już tego nie zrobię. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - spojrzałam na niego, jego oczy kierowały wzrok w moje oczy, mówił to szczerze, czułam to. Nawet nie zorientowałam się kiedy jedna łezka poleciała po moim policzku.
-Nie płacz kochanie. - przytulił mnie. - Nie mów nic kochana, jestem cały twój.
Przypominam sobie wszystko, wszystko, co się zdarzyło w ciągu ostatnich dni, od kiedy on tu jest, najmocniej jak potrafię wymazując z pamięci wszystko, co smutne.
Rozłożył ręce i przejechał nimi po całym ciele. Zaśmiałam się lekko i wytarłam policzek.
-W ramach przeprosin, zabieram Cię dzisiaj na randkę okej?
-Okej. - powiedziałam patrząc na swoje klapki.
-Załóż coś ładnego. - powiedział szepcząc mi do ucha. Pocałował mnie i wyszedł z domu. Z jednej strony cieszyłam się, że mam go przy sobie, ale z drugiej strony.. zranił mnie. Wyjęłam telefon i wykręciłam do niego numer.
-Nie powiedziałeś mi o której będziesz. - powiedziałam.
-Ah, no tak. Przyjadę po 4. Pasuje Ci? - spytał.
-Tak. - uśmiechnęłam się sama do siebie.
*5 godzin później*
-Tato, ja wychodzę.
-Jasmine, chcę z tobą porozmawiać. - wyszedł z kuchni. - ale jak wrócisz.
-Dobrze. Wychodzę. Kocham Cię. - powiedziałam całując go w policzek. Zaskoczony moją reakcją pogłaskał mnie po plecach. - Śliczną mam córkę.
Dzisiaj się akurat postarałam, założyłam śliczną sukienkę która podkreślała moją "talię". Wyszłam przed dom i weszłam do auta, które już na mnie czekało. Usiadłam na miejscu pasażera i spojrzałam na Justina, który wydął usta.
-Przywitaj się ładnie ze swoim chłopakiem. - odwrócił się do mnie, trzymając kierownicę. Pocałowałam go lekko w usta i odwróciłam się z powrotem w stronę szyby.
-Tylko tyle? - zaśmiał się, powoli ruszając autem.
-Jak zasłużysz, dostaniesz więcej.
Jechaliśmy długo, a ja cały czas zastanawiałam się gdzie jedziemy? W końcu to L.A, nie sądzę, żeby znalazł tutaj jakieś.. spokojne miejsce? Bez paparazzi.. Wyjechaliśmy jakąś krętą drogą pod jakąś górę, naprawdę nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy. W końcu się zatrzymał.
-Już?
-Nie.
-Aha? - zaśmiałam się wpatrując w szybę.
-Musisz zamknąć oczy.
-No okej.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a ja siedziałam z sweterkiem na twarzy, na wszelki wypadek, żebym nie podglądała, według Justina. Po chwili zatrzymaliśmy się, a on otworzył drzwi z mojej stronie. Wyprowadził mnie tak, abym się nie wywróciła, lecz nadal nie mogłam zdjąć czarnego sweterka z twarzy, wyglądałam jak totalna idiotka. Justin prowadził mnie, pod stopami poczułam coś miękkiego? Tak, miękkiego, to była raczej trawa. W końcu pozwolił mi otworzyć oczy. To co zobaczyłam.. hmm? zatkało mnie totalnie. Żadnych bloków, zabudowań, samochodów. Nic z tłoku, spalin, brudu, codziennego pośpiechu szarych i smutnych ludzi. Jak on był w stanie znaleźć to miejsce w środku miasta?Przeniósł mnie delikatnie przez barierkę, która ograniczała miejsce dla spacerowiczów i postawił mnie delikatnie na ziemi.
-Justin, jakim cudem znalazłeś tak wspaniałe miejsce? - spojrzałam przed siebie. Przed sobą miałam wielkie pole tulipanów. Był odgrodzony kawałek trawy, na którym leżał a obok niego koszyk.
-No wiesz, jestem Justin Bieber. - włożył ręce do kieszeni.
Wytężyłam wzrok i to co zobaczyłam, wmurowało mnie.
.
przepraszam, że rozdział nie został dodany tak długi okres czasu, naprawdę przepraszam. miałam trochę problemów, nie mogłam nic napisać i wiecie jak to jest.. ah, obiecuję, że rozdziały będą się coraz częściej pojawiać. naprawdę ostatnio nie było mi lekko, więc może komentarze podniosą mnie na duchu?
Podoba się rozdział = komentarz.
Nie podoba się rozdział = Omiń.
ZGUBIŁAM KARTKĘ Z OSOBAMI KTÓRE SĄ INFORMOWANE NA TT. NAPISZ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY!
Kocham te opowiadanie c:
OdpowiedzUsuńLOVEE
OdpowiedzUsuńwreszcie się doczekałam! nie spodziewałam się tego w sumie xd xx
OdpowiedzUsuńawwww, <3 oni są parą idealną <3 dodaj szybko następny rozdział, bo jestem ciekawa co ją tak wmurowało :) / @ronicca
OdpowiedzUsuńCudowny *-*
OdpowiedzUsuńcudowny :)
OdpowiedzUsuńinformuj jak zawsze <3 @suzannerauhl
świetny, informuj mnie ♥ @MRosolak
OdpowiedzUsuńpewnie, że się podobał ;D
OdpowiedzUsuńświetne :3
OdpowiedzUsuń/ jakbyś mogła mnie informować: @osnapitzari69
fajne
OdpowiedzUsuńŚwietny . ; 3
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie. Dopiero zaczynam :
http://justin-nothing-like-us.blogspot.com/