wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 33

-Justin, proszę Cię. Uspokój się. - powiedziałam nerwowo trzymając się drzwi, widząc tłum paparazzi, delikatnie schowałam się za drzwiami i spojrzałam w stronę Justina. Obrócił się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, wytrzeszczyłam oczy i powiedziałam bez głośnie, żeby wracał do domu. Justin odwrócił się do paparazzi, a potem do mnie i zaczął iść.
-Czy ty zastanawiasz się co ty robisz? Nie o taki dowód mi chodziło! JUSTIN! - powiedziałam wymachując rękami.
-To o jaki?
-Chciałam, żebyś po prostu pokazał, że nie jesteś taki jak zachowałeś się wczoraj. 

-Ja Cię na prawdę przepraszam. - powiedział delikatnie kładąc swoje ręce na moich biodrach. 
-Justin, ja naprawdę niewi.. - Justin przerwał mi i mnie pocałował. Na początku zaprzeczałam, ale po chwili gdy nie chciał się ode mnie oderwać, poddałam się. Dlaczego on tak wpływa na mnie? Po chwili przerwaliśmy pocałunek.
-Czyli to oznacza, że jest zgoda? - objął mnie. 

-Ugh, tak. - zaśmiałam się wskakując mu w ramiona. 
Nie wiem jak on to robi, ale on zawsze potrafi mnie rozczulić.
-Jasmine, naprawdę Cię przepraszam. Obiecuję, że będę tu na zawsze, przysięgam. Nigdy w życiu Ci już tego nie zrobię. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - spojrzałam na niego, jego oczy kierowały wzrok w moje oczy, mówił to szczerze, czułam to. Nawet nie zorientowałam się kiedy jedna łezka poleciała po moim policzku. 
-Nie płacz kochanie. - przytulił mnie. - Nie mów nic kochana, jestem cały twój. 
Przypominam sobie wszystko, wszystko, co się zdarzyło w ciągu ostatnich dni, od kiedy on tu jest, najmocniej jak potrafię wymazując z pamięci wszystko, co smutne.
Rozłożył ręce i przejechał nimi po całym ciele. Zaśmiałam się lekko i wytarłam policzek. 
-W ramach przeprosin, zabieram Cię dzisiaj na randkę okej?
-Okej. - powiedziałam patrząc na swoje klapki.
-Załóż coś ładnego. - powiedział szepcząc mi do ucha. Pocałował mnie i wyszedł z domu. Z jednej strony cieszyłam się, że mam go przy sobie, ale z drugiej strony.. zranił mnie. Wyjęłam telefon i wykręciłam do niego numer.

-Nie powiedziałeś mi o której będziesz. - powiedziałam.
-Ah, no tak. Przyjadę po 4. Pasuje Ci? - spytał. 
-Tak. - uśmiechnęłam się sama do siebie. 

*5 godzin później* 


-Tato, ja wychodzę. 

-Jasmine, chcę z tobą porozmawiać. - wyszedł z kuchni. - ale jak wrócisz.
-Dobrze. Wychodzę. Kocham Cię. - powiedziałam całując go w policzek. Zaskoczony moją reakcją pogłaskał mnie po plecach. - Śliczną mam córkę.
Dzisiaj się akurat postarałam, założyłam śliczną sukienkę która podkreślała moją "talię". Wyszłam przed dom i weszłam do auta, które już na mnie czekało. Usiadłam na miejscu pasażera i spojrzałam na Justina, który wydął usta. 
-Przywitaj się ładnie ze swoim chłopakiem. - odwrócił się do mnie, trzymając kierownicę. Pocałowałam go lekko w usta i odwróciłam się z powrotem w stronę szyby.
-Tylko tyle? - zaśmiał się, powoli ruszając autem.
-Jak zasłużysz, dostaniesz więcej. 

Jechaliśmy długo, a ja cały czas zastanawiałam się gdzie jedziemy? W końcu to L.A, nie sądzę, żeby znalazł tutaj jakieś.. spokojne miejsce? Bez paparazzi.. Wyjechaliśmy jakąś krętą drogą pod jakąś górę, naprawdę nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy. W końcu się zatrzymał.

-Już?
-Nie.
-Aha? - zaśmiałam się wpatrując w szybę.
-Musisz zamknąć oczy.
-No okej.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a ja siedziałam z sweterkiem na twarzy, na wszelki wypadek, żebym nie podglądała, według Justina. Po chwili zatrzymaliśmy się, a on otworzył drzwi z mojej stronie. Wyprowadził mnie tak, abym się nie wywróciła, lecz nadal nie mogłam zdjąć czarnego sweterka z twarzy, wyglądałam jak totalna idiotka. Justin prowadził mnie, pod stopami poczułam coś miękkiego? Tak, miękkiego, to była raczej trawa. W końcu pozwolił mi otworzyć oczy. To co zobaczyłam.. hmm? zatkało mnie totalnie. Żadnych bloków, zabudowań, samochodów. Nic z tłoku, spalin, brudu, codziennego pośpiechu szarych i smutnych ludzi. Jak on był w stanie znaleźć to miejsce w środku miasta?Przeniósł mnie delikatnie przez barierkę, która ograniczała miejsce dla spacerowiczów i postawił mnie delikatnie na ziemi.

-Justin, jakim cudem znalazłeś tak wspaniałe miejsce? - spojrzałam przed siebie. Przed sobą miałam wielkie pole tulipanów. Był odgrodzony kawałek trawy, na którym leżał a obok niego koszyk.
-No wiesz, jestem Justin Bieber. - włożył ręce do kieszeni.

Wytężyłam wzrok i to co zobaczyłam, wmurowało mnie.


.


przepraszam, że rozdział nie został dodany tak długi okres czasu, naprawdę przepraszam. miałam trochę problemów, nie mogłam nic napisać i wiecie jak to jest.. ah, obiecuję, że rozdziały będą się coraz częściej pojawiać. naprawdę ostatnio nie było mi lekko, więc może komentarze podniosą mnie na duchu?

Podoba się rozdział = komentarz.

Nie podoba się rozdział = Omiń. 


ZGUBIŁAM KARTKĘ Z OSOBAMI KTÓRE SĄ INFORMOWANE NA TT. NAPISZ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY!

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 32

Justin's POV

Ujrzałem jak czarne auto odjeżdża z mojego podjazdu, a w nim moja dziewczyna. Nie wierzę, że zrobiłem to co stało się przed chwilą. Poczułem rękę Seleny na swoich plecach, pogłaskała mnie lekko i pocałowała w policzek. Nawet nie ruszyłem się z miejsca tylko wpatrywałem się w pusty podjazd. Podniosłem głowę do góry i spojrzałem się w rażące słońce, przeniosłem wzrok na Selene. 
-Przepraszam, to się nie uda. Chciałem sprawić, żeby moja dziewczyna była zazdrosna i tyle.
Obserwowałem jej minę. Skrzyżowała nogi i opuściła ręce wzdłuż swojego ciała. Zaśmiała się lekko i poprawiła włosy. 
-Spoko. - powiedziała na luzie. - Możesz na mnie w każdej chwili liczyć, pamiętaj.
Zakręciło mi się w głowie po tym co usłyszałem, spodziewałem się, że się wydrze na mnie. Poklepałem ją po ramieniu i wróciłem do domu, zostawiając ją samą na placu. Jestem dupkiem, nie umiem obchodzić się z dziewczynami. Trzasnąłem frontowymi drzwiami i wszedłem z furią do salonu. Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w poduszkę. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Jasmine.
PIK..PIK...PIK..
Słyszałem sygnał. "POŁĄCZENIE ODRZUCONE" 

W sumie to się nawet nie zdziwiłem, wybrałem jeszcze raz jej numer, i jeszcze raz, i jeszcze raz.

Jasmine's POV


Otarłam łzy z policzków i po raz 10 odrzuciłam połączenie od Justina, nie zamierzałam z nim rozmawiać.
-Odbierz od niego może co? - powiedział.
-Nie, nie chcę z nim rozmawiać. - rzuciłam przed siebie telefon, po czym szybko go podniosłam bojąc się, że pęknie szybka czy coś. A po za tym, to telefon od Justina.
-Ej, nie płacz. Odbierz, porozmawiajcie. Tak w ogóle gdzie jedziemy? - powiedział.

-Słuchaj, odwiózł byś mnie do domu?
-Pewnie.
Przysunęłam kolana do swojej klatki piersiowej i próbowałam się jakoś pozbierać. Zanim się obejrzałam Alfredo podjechał pod mój dom. Popatrzyłam na niego i już miałam świeczki w oczach gdy mnie mocno przytulić, odwzajemniłam uścisk ze zdwojoną siłą i wyszłam powoli z auta. Gdy wychodziłam niestety rozczarowałam się, zobaczyłam masę paparazzi cykających mi zdjęcia. Weszłam przez bramę do domu i pobiegłam szybko do drzwi. Wbiegłam i zobaczyłam podekscytowaną Samantę która latała wokół całego salonu i kuchni. Zdjęłam swoją kurtkę i położyłam ją na krześle, odstawiłam buty w róg i rzuciłam szybkie cześć. Otarłam nieco policzki i pobiegłam do góry. Otworzyłam drzwi i oparłam się o drzwi głośno oddychając, a potem głośno wpadając w płacz. usłyszałam czyjeś chrząknięcie, tak się wystraszyłam, że zahaczyłam się o własny dywan i wylądowałam z hukiem o podłogę. Usłyszałam czyjeś podbiegnięcie i chwycenie mnie za rękę. Poczułam tą dłoń. Mojego Justina dłoń.  Podniosłam czerwoną buzię i spojrzałam na niego, wziął mnie na ręce i podniósł. Wyrwałam się szybko i podleciałam do swojego łóżka.

-Już nie z Selenką? Co ty robisz w moim pokoju! - krzyknęłam. - kto cię tutaj do cholery jasnej wpuścił? 
-Jasmine, pogadajmy. - zaczął się do mnie zbliżać.
-Nie mamy o czym rozmawiać.
-Mamy.

-Nie, nie mamy. 
-Mamy.
-Kurwa.  - powiedziałam po polsku. - Skończyłam z tobą. - powiedziałam powstrzymując łzy.
-Wysłuchasz mnie chociaż? - powiedział opierając się jedną ręką o ramę mojego łóżka.
Pokiwałam lekko głową i usiadłam na łóżku, przysiadł się obok mnie a ja automatycznie się odsunęłam. Westchnął ciężko. Spojrzałam na niego pytająco.
-Jass.. Wiesz dlaczego tak zacząłem robić? Wkurzyłem się, i to bardzo. Najpierw nie chciałaś się do mnie wprowadzić, co mnie trochę to załamało, a potem ten "uścisk" - pokazał słynnego króliczka w powietrzu - przyjacielski, no też mnie trochę zdenerwował, i chciałem, żebym poczuła się zazdrosna, i napisałem do Seleny, szybko się zjawiła, i zaczęła się mną bawić.. a ja jej uległem, nie wiem dlaczego tak zrobiłem, ja cię naprawdę przepraszam. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
-Zraniłeś mnie. Całowałeś się z nią, kpiłeś ze mnie. Wiesz co nie chcę Cię widzieć.  Wynoś się stąd. - krzyknęłam, pokazując na drzwi. 
-Jasmine..
-Nie, wyjdź.
Widziałam tylko jego smutną minę. Wyszedł z mojego pokoju i delikatnie zamknął drzwi. Jedyne czego teraz potrzebowałam to był głęboki sen.

~~

Jakiś niewyraźny obraz rozmazał mi się przed oczyma jeszcze bardziej, w nienaturalnym kształcie rozchodząc się po pokoju. Zamrugałam kilka razy powiekami, i podniosłam się opierając się o ścianę.

-Jedziesz z nami na zakupy. - tata przytrzymał rękę na moim czole. - Dziecko kochane! Ty masz gorączkę. Czemu jesteś taka czerwona? Czemu masz podkrążone oczy?
-Nie wiem, wiesz co zostanę w domu, nie najlepiej się czuję. 

-Może ktoś zostanie z tobą?
-Tato mam 18 lat, dam radę. - zaśmiałam się kładąc swoją rękę na swoim czole. 
-Dobra, trzymaj się. Przyjedziemy po południu. - powiedział i szybko wyszedl z mojego pokoju.

Po odprężającym prysznicu zeszłam na dół i zaczęłam robić sobie śniadanie. Smarowanie bułki masłem przerwał dzwonek do drzwi.  Otarłam ręce o spodenki, przeczesałam włosy ręką i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i chciałam od razu je zamknąć. Justin. Justin. Justin. Przytrzymał je ręką i powiedział "proszę.." Przestałam napierać się na drzwi i otworzyłam je. Uniosłam niepewnie wzrok i napotkałam spojrzenie Justina na mnie. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Justin patrzył ciepło, pytająco, jakbym naprawdę wiele dla niego znaczyła. 
-Wejdź. - powiedziałam, widząc masę paprazzi którzy się już zjeżdżali. - Nie będziemy rozmawiać przy nich. - pokazałam na nich. Justin oblizał usta i wszedł. Nie patrzyłam czy idzie za mną, poszłam do kuchni i kontynuowałam robienie śniadania. Justin przyszedł za mną. Ha, tak myślałam. Spojrzał na mnie i powiedział.
-Nie przeszkadzam?
-Nie, mów. - powiedziałam smarując kanapkę.
OLEWKA POZIOM HARD. Jestem w tym dobra.
Oparł się o blat i spojrzał na mnie, czułam jego wzrok na sobie.

-Chciałeś coś mówić? - podniosłam głowę i spojrzałam na nim.

Bezwładnie opuścił ręce i przygryzł lekko wargę. Wpatrywałam się w skupieniu w jego twarz, starając się nie umrzeć od tego jaśniejącego piękna. Byłam gotowa wyczuć każde uniesienie brwi czy drganie nozdrzy. Wstrzymałam oddech,zacisnęłam pięści. A on… zaczął mówić.
-Jasmine, proszę Cię. Jeśli by mi na niej zależało, nie byłoby mnie tutaj teraz. Gdyby ktoś mnie spytał jak mogę opisać swoje szczęście w jednym słowie odpowiedziałbym "JASMINE".
Patrzyłam się na niego tępo.  Chciałam już coś powiedzieć, kiedy zaczął okrążać blat. Odłożyłam nóż cały z dżemu i podeszłam do kuchenki o którą się oparłam.
-Nie uciekaj ode mnie. 

-Mam prawo.
-Hej.. - zmienił tonację i przypierał do mnie ciałem.
NIE, JASMINE, JESTEŚ TWARDA.
I nie wiem, jak mnie znalazł, ale ujął delikatnie palcami moją brodę i chciał mnie pocałować.
-Nie jestem głupia, żeby po tym wszystkim Ci wybaczyć.
-Jasmine, co mam jeszcze zrobić?
-Nic.

-Na pewno jest coś co mógłbym zrobić. 
Milion myśli przeleciało przez moją głowę. Spojrzałam w jego oczy i powiedziałam:
-Udowodnij, że mnie kochasz.
Justin nawet się nie zastanawiał tylko wybiegł z domu. Nie wiedziałam, że jestem taka straszna, no ale okej. Poczułam się głupio, bo chłopak dał mi kosza tak jakby.. Kontynuowałam smarowanie kanapek gdy usłyszałam krzyki z ulicy. Zlękłam się i wybiegłam w niebieskich szortach i w bluzce na dwór. Zobaczyłam Justina wśród paparazzi. Stał i coś mówił. Uniosłam brwi do góry i podeszłam bliżej, obrócił się w moją stronę i uśmiechnął, wszyscy paparazzi stali i się gapili na całą scenkę.
-TĄ DZIEWCZYNĘ!  - Pokazał na mnie palcem. - Kocham najbardziej na całym świecie.

O KURWA. 

20komentarzy=nowy rozdział.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 31


- Wiesz, że Pitbull zapuścił włosy? – popatrzałam mu rozbawiona w oczy, ale patrząc na niego,  spoważniałam.  – Ty chyba nie mówisz poważnie, prawda? 
- Nigdy nie byłem poważniejszy, księżniczko. – mrugnął do mnie i krótko cmoknął mnie w usta. – Nie daj się namawiać. – zrobił minę szczeniaczka, a ja specjalnie wodziłam wzrokiem po całym pokoju, byle tylko ominąć chłopaka wzrokiem.  Teraz  jego wyraz twarzy rozpraszał mnie bardziej, niżeli fakt, że ten Justin Bieber przytula mnie, w dodatku w samych bokserkach. 
– Spójrz na mnie.  – wyszeptał mi swoim seksownym głosem do ucha. Przejechał ręką  wzdłuż mojego uda i zahaczył się na moim pasku od spodenek. Pokręciłam głową, ale on nie dał za wygraną i palcem wskazującym podniósł mój podbródek, tak abym na niego popatrzała. Niechętnie spojrzałam w jego karmelowe tęczówki i zaczynałam się rozpływać i gdyby nie to, że Justin obejmował mnie w pasie, zapewne leżałabym na ziemi. To takie śmieszne, że jestem już z nim 2 miesiące, a mi nadal przy nim uginają się kolana i mam te magiczne motylki w brzuchu. Zaśmiał się widząc moją reakcję i wpił się w moje usta, chwycił moje dłonie i położył sobie na swoim nagim torsie. Próbowałam go odepchnąć, ale po chwili uległam i oddawałam każdy pocałunek. Teraz myślałam tylko o tym, aby uprawiać z nim dziki seks na pralce, a w dodatku na plaży, na świeżym powietrzu. Zjechałam ręką na gumę od jego bokserek, ale Justin szybko zareagował i oderwał się ode mnie. Znów przybrałam kolor pomidora i zakryłam twarz włosami, która po sekundzie zostały odgarnięte przez moją gwiazdę. 
- Nie zasłaniaj, kocham jak się rumienisz. – mruknął miziając mnie nosem po szyi. – To jak, kiedy się wprowadzasz, kochanie? – znów ściszył swój ton głosu.
- Mój tata mi nie pozwoli,  zresztą już jest niezadowolony z faktu, że ciągle mnie nie ma w domu. – westchnęłam ciężko. Po obmyśleniu wszelkich plusów i minusów, stwierdziłam iż mieszkanie z Bieberem, nie było by takie złe. Chociaż.. To może jeszcze za wcześnie, ale i tak mój ojciec jest największym problemem.
- Do cholery Jasmin, jesteś już pełnoletnia, tata nie może za ciebie decydować! Nie jesteś małą dziewczynką, a na taką się zachowujesz! – zaczął krzyczeć, a ja całkowicie zdezorientowana, aż podskoczyłam w miejscu. Zaczęłam się go bać, zaczęłam bać się Justina, mojego Justina. Przed chwilą myślałam o seksie na plaży, a teraz mam ochotę być jak najdalej od niego. – Gówniara. –prychnął i przeszedł obok mnie, trącąc ramieniem. Powstrzymałam nagły przypływ  łez i wyszłam za nim z pokoju. 
- Widzę, że naszej gwiazdce trochę się poprzewracało.  – zakpiłam i oparłam się o barierkę od schodów. Zauważyłam, że chłopak napiął mięśnie i odwrócił się do mnie na pięcie, a następnie wszedł kilka stopni wyżej, aby stanąć naprzeciwko mnie. 
- Co ty sobie wyobrażasz?! – jego wszystkie słowa były przepełnione jadem, jeszcze nigdy go tak wkurzonego nie widziałam. 
- Nie, co TY sobie wyobrażasz? – wbiłam mu palec w klatkę piersiową. – To ty panie gwiazdo zachowujesz się jak nie wiadomo kto. Bez większego powodu zacząłeś się na mnie wydzierać! 
- Jak mnie wkurzyłaś, to nie będę jakąś kipiącą oazą spokoju! Chciałem żebyś się do mnie wprowadziła, a ty zrobiłaś z tego problem, jakby od tego zależało twoje życie! – wrzasną wyrzucają w górę ręce, podejrzewam że z frustracji.
- Więc tak?  Zamieszkanie z dziewczyną to dla ciebie nic? To może nie jestem pierwszą, której to proponowałeś? – pokręciłam z niedowierzaniem głową, to co on robi przechodzi ludzkie pojęcie.
- A żebyś wiedz… - nie dokończył, bo przerwało nam wołanie z dołu.
- Siema dzieciaki. – krzyknął jak zawsze szczęśliwy Alfredo. – Mam oreo! – pomachał nam paczką od ciasteczek i zbiegłam do niego po schodach, po czym wpadłam mu w ramiona, a on wtedy podniósł mnie do góry i okręcił wokół własnej osi.
- Hej Fredo. – odpowiedziałam wesoło i spojrzałam na miejsce w którym wcześniej był Justin, nie było go. Rozejrzałam się i zauważyłam go siedzącego na kanapie i palącego nas wzrokiem. Ciężko westchnęłam i posyłając koledze blady uśmiech, wyszłam na ogród.

 Justin’s POV

Siedziałem na wypoczynku i obserwowałem jak Jasmine wita się z Fredem, szczerze mówiąc zabolał mnie ten widok, jak na przyjacielskie powitanie, było w tym za dużo czułości. 
- Co jest? – zapytał Flores, po tym jak z domu wyszła brunetka. 
- Nic, tak sobie patrzę jak kleisz się do mojej dziewczyny, nic takiego. – odparłem z widocznym sarkazmem. 
- Łoł, łoł, ło. Zwolnij bro. Nie wyobrażaj sobie za dużo, jesteśmy przyjaciółmi. W porównaniu do tego co wczoraj robiłeś z Gomez, to nic. 
Tępo na niego popatrzałem i  roześmiałem się głośno. Jeśli Jass też tak myśli „że to było nic”, to jest żałosna. Pocałowałem Selenę tylko w policzek, a tutaj już wielkie halo. Robią większą aferę, niż zrobiliby paprazzi, whatever. Jeśli ona chce zobaczyć, jak się teraz czuje to ok. Wyjąłem mojego białego iphona i wystukując już dobrze znany numer, napisałem do Seleny 

Hej Sel! Możesz być u mnie za 15 minut? Chcę się spotkać. 

Uśmiechnąłem się szyderczo do telefonu i zanim zdążyłem zablokować telefon już otrzymałem odpowiedź.

Hej Juuus! Stęskniłeś się? xx Oczywiście, że będę, ale wcześniej, bo właśnie przejeżdżam obok. W sumie już jestem na podjeździe. 

Zaśmiałem się i czym prędzej wyszedłem do Gomez, ówcześnie patrząc gdzie jest Jasmine, bujała się na hamaku, więc będzie miała na nas bardzo dobry widom, przecież o to mi chodziło. Podbiegłem do dwudziestolatki. Muszę przyznać, że ona strasznie mnie irytowała, ale teraz myślałem jedynie o tym, aby wkurzyć moją dziewczynę. 

Jasmine's POV


Do moich uszu dobiegł przesłodzony śmiech, więc otworzyłam oczy i zobaczyłam Selenę jak wita się z Justinem, ale nie tak zwykle. Rzuciła się na niego, a on pocałował ją w kącik ust, a jej to się widocznie spodobało, ponieważ zarzuciła mu ręce na szyję i wyszeptała coś do ucha, a Bieber podniósł ją tak, że owinęła nogi wokół jego bioder. Nie wiem co on sobie teraz wyobrażał, nie wiem co teraz myślał, ale mnie to cholernie zabolało. Pierwsza samotna łza spłynęła mi po policzku, którą szybko starłam dłonią. Schowałam się za róg domu i dalej śledziłam ich poczynania.  Teraz Gomezówna siedziała na masce swojego samochodu, a MÓJ chłopak obok niej, bardzo, bardzo blisko niej. Rozmawiali i śmiali się, widać dobrze się bawili. Justin wyjął telefon i zrobił sobie z nią zdjęcie, na którym całował ją w ”policzek” po czym zaczął coś pisać na iphonie, domyśliłam się, że zapewne wstawił fotkę na instagrama, więc szybko wyjęłam swoją komórkę i sprawdziłam jego profil, i nie myliłam się. Było zdjęcie z dopiskiem ”tęskniłem za tym”. Popatrzałam na nich ostatni raz i wybuchłam płaczem, wbiegłam do domu przez drzwi ogrodowe i wbiegłam do domu. Znalazłam Alfredo i zaczęłam płakać mi w ramię. On się nie pytał o co chodzi, tylko mocno wtulił się we mnie i gładził po plecach, pytając się kogo ma skrzywdzić. Tego właśnie potrzebowałam, prawdziwego przyjaciela, a po teraźniejszym zachowaniu Fredo sądzę, że on nim jest. Po kilku minutach uspakajałam się już i opowiedziałam mu wydarzenie sprzed kwadransu. Widać, że martwił się o mnie i był jeszcze strasznie zły na Justina, aż chciał do niego wyjść, ale powiedziałam mu, żeby odpuścił. 
- Nawet nie wiem co ja jeszcze robię w tym domu. – stwierdziłam sama sobie się dziwiąc. Pokręciłam głową i dostałam sms od nieznajomego numeru, ale nie trudno było domyślić się kto był jego nadawcą. 
Już widziałaś, że tracisz chłopaka? Serio myślałaś, że możesz z nim być? Błagam cię, jesteś nikim. 
Ścisnęłam mocno zęby i pokazując tą wiadomość koledze wspólnie stwierdziliśmy, że na mnie najwyższy czas, nie mogę ani siebie męczyć, ani szatyna. Poszłam do góry, po kilka swoich rzeczy i wkładając je do torebki, poprosiłam Floresa, żeby mnie podwiózł do domu. Nałożyłam na nogi moje fioletowe vans’y i wyszłam z willi, a za mną chłopak. Spojrzałam w lewo i byłam świadkiem zdrady mojego chłopaka, właśnie kończył pocałunek z ta wywłoką. Zauważył mnie i się jeszcze uroczo uśmiechnął do niej, nadal obejmując ją. Chciał żebym była zazdrosna, złamana, smutna? Cóż.. udało mu się. Moje serce rozpadło się na milion kawałeczków, patrzałam na nich osłupiona, że nawet nie zauważyłam kiedy moje policzki robiły się mokre. Nie mogłam nic zrobić, nic powiedzieć, to rozdarło mnie, dosłownie. Myślałam, że Justin jest inny, że on naprawdę do mnie coś czuje, ale myliłam się. Zaczęłam głośniej płakać, brązowooki spojrzał na mnie i dość dumnym krokiem podszedł do mnie, a za nim ciągnęła się ona. 
- Um.. Jasmine, to o wyprowadzce, to już nieaktualne, leć do tatusia. – mówił to ledwo powstrzymując śmiech. Otarłam policzki i biorąc dwa głębokie wdechy, stwierdziłam iż muszę dodać swoje trzy grosze. 
- Wiesz Justin, nie skorzystałabym. –kłamałam.- Ten dom nie pomieści ciebie, twojego wielkiego ego i mnie. Ledwo już radzi sobie z tobą. – wysiliłam się na uśmiech i mijając szatyna podeszłam do piosenkarki. -  Bierz go sobie, mama zawsze mi mówiła, że zużyte zabawki oddaje się biednym dzieciom. Jeszcze jedno, nie jestem nikim, to że jesteś jakąś marną gwiazdką disneya nie robi z ciebie nie wiadomo kogo. – poklepałam ją po ramieniu i mijając ich podeszłam do Fredo.
- Zrób to dla mnie, proszę. – szepnęłam mu do ucha, tak cicho, że on prawie tego nie słyszał. Spojrzałam mu w oczy i wpiłam się w jego usta. Najpierw był z lekka oszołomiony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek, kładąc mi dłonie na biodrach. Oderwałam się od niego i z wielkim, sztucznym uśmiechem odwróciłam się do gapiów. Zaśmiałam się kiedy zauważyłam Biebera z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami. 
- Do zobaczenia Justin, Gomez. – powiedziałam z nienaturalnie wysokim tonem i z piskiem opon odjechaliśmy z podjazdu.

_________________________________________________________________


PODZIĘKUJECIE @justsejswaggie za tak niesamowity rozdział. UWIELBIAM JĄ, MEGA MI POMOGŁA. Ale smutno mi, że kiedyś było po 10-20 komentarzy, a pod ostatnim rozdziałem było tylko 7 komentarzy, no było mi przykro, nie powiem, że nie. No ale cóż.

10komentarzy=nowy rozdział.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 30

Justin podniósł głowę i ujrzał nad sobą Selenę. Jego szczęka się zacisnęła widząc ją. W sumie to się nawet nie zdziwiłam. Selena otworzyła lekko usta przykładając dwa palce do nich.

-Możemy porozmawiać? - powiedziała delikatnie, przeskakując wzrokiem ze mnie na Justina.
-Nie teraz. - Justin widocznie był lekko zdenerwowany.
-Proszę. - podniosła brwi do góry.
-Dobrze. - odpowiedział.


Jak Ona może nim tak manipulować? Nie chcąc im przeszkadzać poszłam do toalety, zapowiada się ciekawy wieczór. Weszłam do łazienki, i zobaczyłam sympatyczną babcię, która malowała rzęsy przy lusterku obok i zupełnie przy tym nie zwracała na mnie uwagi, opuściła toaletę, a zaraz po niej weszły jakieś trzy panny, po głosie stwierdzając, dosyć krzykliwe i kolorowe. Żywo o czymś dyskutowały. Nie zwykłam podsłuchiwać damskich rozmów w takim miejscu jak łazienka dlatego od razu wyszłam. Jeszcze chwilę przed poprawiłam tylko lekko małym palcem kreskę eye-liner’a, która mimo to wydawała się okropna, i odeszłam od lustra. Po moim nieco krótkim pobycie w toalecie, wróciłam na miejsce. O dziwo nie było tam Justina, usiadłam obok Pattie która lekko zwinęła usta w cienką linię.  Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w stronę na którą patrzyła się Pattie. Zobaczyłam tam Justina z Seleną, stali obok siebie BLISKO, śmiali się. Justin dotknął jej przed ramienia. Zadrżałam. CZY TAK WYGLĄDA ZWYKŁE TOWARZYSKIE SPOTKANIE?! SPOTKANIE, co ja gadam. TO MIAŁA BYĆ TYLKO ZWYKŁA ROZMOWA. Moje całe ciało zadrżało, a Justin sobie z tego nic nie robił. Nagle wyjął telefon, i napisał coś w telefonie, co dyktowała mu Selena. Przełknęłam głośno ślinę, miałam ochotę podejść do niej i wyszarpać ją za włosy. HEJ, chwila stop. Co oni robią? Spojrzałam jeszcze raz w stronę Justina, nachylał się w stronę Seleny, która się głośno śmiała, i co? BUM, pocałował ją w miejsce obok ust. Nie w policzek. Nie wytrzymałam i podeszłam do jego towarzystwa, widząc mnie zrobił zakłopotaną minę.

-Hmm, Jasmine, to jest Selena. - pokazał na nią ręką.  - Selena to jest moja przyjaciółka Jasmine.

Co? Przyjaciółka? Przymrużyłam oczy, i otwarłam lekko usta. Pochyliłam się lekko nad uchem Justina i szepnęłam.

-
 Hope we can be great friends.

Gdybym mogła sfotografować jego minę.. Odwróciłam się napięcie, poczułam jego rękę na mojej ręce, którą ciągnął w swoją stronę. Wyrwałam ją i obrzuciłam go zabójczym wzrokiem, na który Selena się zaśmiała, a on za nią. Przycisnęłam usta do siebie, i szłam prosto w stronę siedzenia. Usiadłam na kanapie obok Pattie, moje oczy przybrały kolor czerwony, poczułam jej rękę na moim ramieniu.

-Jasmine, nie przejmuj się, on tak się zachowuję gdy ją widzi. Przy każdym. - przytuliła mnie.  - Zachowuj się jakby to się nie wydarzyło, porozmawiacie o tym wieczorem, okej? - powiedziała patrząc mi w oczy. - nie psujcie sobie tego wieczoru. - pocałowała mnie w policzek i pomasowała lekko moje ramię.  Pokiwałam głową ze zrozumieniem i spojrzałam na osobę siadającą obok mnie. To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg, obok mnie usiadł... NIALL HORAN Z ONE DIRECTION. Wetknęłam w niego oczy i nie wiem dlaczego ale zaczęłam się śmiać.


-Hi. - zaśmiał się spuszczając głowę w dół.

Uśmiech, spojrzenie prosto w oczy Nialla. Wyłączam mózg, wyłączam emocje.

-Hi. Jestem Jasmine. - wyciągnęłam rękę. - Wiem, że to głupio zabrzmi. - poprawiłam swoją grzywkę. - Ale.... - przeciągnęłam. - Czy mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie? 

-Pewnie, a może poznasz moich przyjaciół? - od razu pomyślałam, a o reszcie 1D. Tak też się stało.

Podeszłam do siedzącej czwórki. Podałam każdemu rękę i grzecznie się przywitałam. Moją uwagę przykuł siedzący brunet z ciemną karnacją i brązowymi oczami. No, zrobił na mnie wrażenie. Usiadłam obok nich aż jeden powiedział.


-Dlaczego nie jesteś ze swoim chłopakiem? - prawdopodobnie był to Liam. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale zachowam się jak Justin i powiem to samo co on.

-Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - w głowie przeleciały wspomnienia m.in wczorajsza noc, pocałunki, wyznania miłosne, no ale tak "poznaj moją przyjaciółkę". Na samo wspomnienie zagryzłam usta. Porozmawiałam chwilę z One Direction, i odeszłam od nich, widząc, że Justin spogląda w naszą stronę. 

-Dlaczego z nimi rozmawiałaś? - spytał z pretensjami.


Haha. Bez odpowiedzi usiadłam obok niego z lekkim uśmiechem na ustach. Przypomniałam sobie słowa Pattie " Zachowuj się jakby to się nie wydarzyło, porozmawiacie o tym wieczorem" Spojrzałam się na Pattie która lekko się uśmiechnęła, lecz potem przeniosła wzrok na Justina i popatrzyła na niego ze złością w oczach.

-No co? - spytał, rozkładając ręce do przodu. - Coś nie tak? - powiedział obejmując mnie.

Nie wiem czy on myśli, że ja jestem głupia czy co? Ale no kocham tego głupka, i tyle no. Przekrzywiłam lekko głowę i wędrowałam wzrokiem bo jego łuku brwiowym. Dotykany ciepłem mojego spojrzenia uśmiechnął się figlarnie. Jakby mój brzuch jeszcze niewystarczająco bolał mnie z nerwów, po tym co widziałam miałam ochotę mu przywalić, wiem, że źle że to mówię, ale miałam ochotę mu przywalić, jej przy okazji też.


~


-KATEGORIA: NAJLEPSZY TELEDYSK ROKU - powiedział do mikrofonu Nick Jonas ze słynnego Jonas Brothers.  - *If you want it I'm gonna be Va Va Voom Voom
* NICKI MINAJ - Va Voom *If you got it you got it you got that Boom Boom*.
Na wielkim ekranie który zajmował pół tej całej hali pojawił się kawałek teledysku Nicki Minaj do Va Voom.
*Hey I Just met you!* CARLY RAE JEPSEN - CALL ME MAYBE * And this is crazy, but here's my number so call me maybe?*
*If I was your boyfriend, never let you go* JUSTIN BIEBER - BOYFRIEND * Keep you on my arm girl, you’d never be alone 
I can be a gentleman, anything you want*

Muzyka ucichła a Nick wyjął kopertę w której trzymał nazwisko osoby która wygrała tą kategorię. Nick rozpakował kopertę, wszyscy czekali na to aż powie właśnie kto wygrał. 

Pomachał kopertą przed sobą, drażniąc się z nami. Ktoś w końcu krzyknął "NO WYCZYTAJ TO" W końcu wyciągnął ręce w geście obronnym i wyczytał nazwisko.

-JUSTIN BIEBER BOYFRIEND.

W tle usłyszeliśmy refren jego piosenki. Justin ucieszył się i spojrzał na mnie, wstał i pociągnął mnie za rękę. Uniósł delikatnie moją twarz i spojrzał prosto w moje oczy. To było zapierające dech w piersiach. Pocałował mnie prosto przed kamerami i odszedł. Ja jedynie stałam i klaskałam z uśmiechem na twarzy. Pattie się zaśmiała i poklepała mnie po kolanie. Usiadłam z powrotem i  wpatrywałam się w Justina, który odbierał nagrodę. Cały #TEAMBIEBER cały czas klaskał i się cieszył. Widocznie byli z niego dumni.

-Erm, na początku.. hehe, chciałem podziękować reżyserowi teledysku, bo gdyby nie on to ten teledysk nie był by taki hot - zaśmiał się, a za nim cała publiczność - chciałem podziękować, mojemu menadżerowi, mamie, tacie, rodzinie, mojej dziewczynie.

ZAMARŁAM. "MOJEJ DZIEWCZYNIE" Naprawdę go nie rozumiem, najpierw mówi ze jestem jego przyjaciółką a potem, że dziewczyną? Pieprzyć to. Kocham go, ale i tak z nim sobie porozmawiam.

-dziewczynie.. i wszystkim moim fanom! Dziękuje, kocham was wszystkich! - pokazał ręką na kamery, i pomachał na pożegnanie. Zaczął iść po schodkach, a potem przez dywan prowadzący do naszych siedzeń.  Na wejściu pocałował mnie a potem poszedł wy przytulać się z team Bieber. Kocham go, kocham go, kocham jgfhdsgjkbfdcghnjbkfdnbkbnjkdgf.

~

-Justin? - powiedziałam siadając u niego na łóżku, obserwowałam jak się rozbiera, i chodzi z nagim torsem po pokoju.

-Tak, skarbie?

-Co to była za sytuacja dzisiaj z Seleną? 

Po jego minie wiedziałam, że coś w nim ruszyło, bo spojrzał się na mnie z zakłopotaną miną.

-Przepraszam, przy niej nie panuję nad sobą. - podszedł do mnie przytulając mnie. Odepchnęłam go. - a poza tym, ty też się nie popisałaś.

-?- spojrzałam na niego pytająco.

-Flirtowałaś z One Direction.

-JEZU JUSTIN! JA TYLKO Z NIMI ROZMAWIAŁAM, a ty się obściskiwałeś z Seleną.

Zakrył twarz dłońmi, zmierzyłam go wzrokiem. Zamilkł. 

-Zaraz się zbieram do domu. - powiedziałam.

-Nie idź. Proszę. - podszedł do mnie, przytulając mnie.

Nadal nie miałam ochoty na przytulanie, wkurzył mnie i to bardzo

- Przytul mnie. - położyłam lekko ręce na jego gołych plecach. 

Westchnęłam, patrząc się w dół. Zauważyłam coś wystającego.. o mój Boże. Justin Bieber stał przytulony do mnie w samych bokserkach, nie żeby ten.. ale nawet nie zauważyłam, że się rozebrał.. wracając, jego przyjaciel dotykał mojego pod brzusia. Oczywiście przez materiał.

-Justin. - zaśmiałam się.
-What

-Zawstydzasz mnie. - zaśmiałam się i przybrałam kolor (ZNOWU) Czerwonego buraka.

-Oh, Cmon. Jesteś moją dziewczyną.  - chwycił mnie za biodra i pocałował moją szyję. 

-Dobra, muszę lecieć.

-Jasmine?

-Tak? - powiedziałam, wrzucając swoje rzeczy do torebki.

-Zamieszkaj ze mną.

_________________________________________________________

here we go. nowy rozdział, zdziwieni że tak dodany na szybko? Mam wolny dzień więc go napisałam, trochę jestem załamana, że tak mało komentarzy mieści się pod ostatnim postem, no ale cóż, do niczego nie będę zmuszała :)

@d0nstopbelieve ~

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 29

Obudziłam się w ramionach Justina, wiecie jaki on jest umięśniony? Obróciłam głowę i spojrzałam na zegarek, wybiła 10. Równiutka 10. Było dosyć późno, a w końcu dzisiaj o 5 po południu, miałam się zjawić z Justinem, na gali. Jestem taka podekscytowana, i zarówno zdenerwowana. Nie chciałam budzić Justina, ale niestety to zrobiłam.

-Justin, wstawaj. - pocałowałam go w policzek.

-Nieee. - wymruczał kładąc poduszkę na swojej twarzy. 

-Wstawaj, już 10.

-CO?! - wyskoczył z łóżka jak poparzony.

-No 10. - usiadłam na łóżku poprawiając włosy.


-Cholera,cholera,cholera. - Justin zaczął chodzić nerwowo po pokoju.

-Coś się stało?

-Miałem zadzwonić do Scootera.

-To oddzwoń do niego teraz, nie obrazi się chyba. - wstałam z łóżka, podchodząc do niego bliżej. Przysunęłam swoje ciało do jego i chwyciłam za nasze dłonie, on jedynie odwrócił głowę.


-Ej, przecież nie obrazi się telefonem. - powiedziałam lekko zdziwiona jego postawą, dlaczego złości się o głupi telefon? A może jednak to coś ważnego?

-Dobra, słuchaj masz w co się ubrać dzisiaj? Nawet zapomniałem się o to wczoraj zapytać. - zakrył twarz dłońmi. - ale ze mnie kretyn.


-Ej! Justin, przestań. - zaśmiałam się. - jakąś tam sukienkę mam.

-Musimy być elegancko ubrani, albo nie tak zrobimy. Jedziesz dzisiaj z Vanessą po sukienkę, musimy ładnie wyglądać. - zaśmiał się, posyłając mi uroczy uśmiech. - oczywiście, ja stawiam. - zaśmiał się zakładając czarną koszulkę.

-Nie, Justin ja nie mogę. Tata mi da kasę. 


-Kochanie, nie kłóć się ze mną. - odwrócił głowę i spojrzał na mnie tymi ślepiami.

-Jak chcesz. Słuchaj Justin, ja teraz idę do domu, bo nie wzięłam żadnych ubrań, a muszę się przebrać, więc muszę iść.

-O której przyjdziesz? Za godzinę cały Team będzie.


-Nie wiem, zadzwonię.

-Ale kocie, musisz iść jeszcze z Vanessą po tą sukienkę. 


-Przyjdę za godzinę. - odpowiedziałam, i pocałowałam go w usta.

-See ya. - rzuciłam i wyszłam.

~


Przyszłam do domu, była tylko Samanta. Weszłam po schodach, i otworzyłam drzwi naszego pokoju, rzuciłam szybkie Cześć, i podeszłam do szafy. Zmieniłam ubranie, i poszłam na dół.

Zeszłam na dół, i o dziwo zobaczyłam mojego ojczulka.

-Cześć tato - powiedziałam. - Nie spodziewałam się, że będziesz w domu.

-Chciałem z tobą porozmawiać. 

-Tak?

-Powiedz mi, co sobie wyobrażasz? Zdajesz sobie sprawę, że za niecały miesiąc wyjeżdżasz?
Nie spędzasz z nami w ogóle czasu, zakochałaś się i cię w domu w ogóle nie ma. Dzisiaj robimy imprezę i zostajesz w domu zrozumiano?


-Ale tato, dzisiaj nie mogę.. Przepraszam, od jutra będę w domu cały czas, ja przepraszam. - spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem.

-Justin?


-Tato, obiecałam. A poza tym, tato.. chciałam porozmawiać co do pobytu tutaj, nie chcę wyjeżdżać.

-Porozmawiamy wieczorem, przyjechałem tylko po papiery. Gdzie dzisiaj wychodzisz z Justinem?

-Na galę.


-Naprawdę? - odwrócił całe swoje ciało i spojrzał na mnie. 

-Tak. - zaśmiałam się.

-A masz coś kasy? 

Zaśmiałam się ponownie i odpowiedziałam.

-Tak, tato mam.
-Jak czegoś będziesz potrzebowała to powiedz. - pogłaskał mnie po głowie.
~

Siedziałam w pokoju razem z Samantą. Komentowałyśmy chłopaków z One Direction, najbardziej jej się podoba Harry, a mi Niall. Najbardziej urzekły mnie jego oczy, Jezu jakby Justin czytał w moich myślach to byłabym już martwa. Usłyszałam wibrowanie mojego telefonu, podniosłam telefon z łóżka i przyłożyłam go do ucha:

-Tak?
-Hey babe, za ile będziesz? - powiedział. Słyszałam szum w jego telefonie, czyli większość teamu pewnie już jest.

-Za chwilę mogę się zbierać.

-No to pośpiesz się, bo Vanessa czeka, a jest już 2. Pamiętaj, że na 5 tam musimy być..

FUCK.

-Dobra, ja już wychodzę.

-Haha, nie wypuszczę cię napewno teraz po tym co się wydarzyło.
-To jak mam tam dojść?

-Kenny po Ciebie WYJEDZIE. - podkreślił ostatni wyraz.

~

Wsiadłam do auta razem z Vanessą, do gali zostało pare godzin,a ja nie miałam jeszcze tego stroju. Podjechałyśmy pod jakiś dom, myślałam, że pojedziemy prosto do centrum handlowego. Nie wiedziałam o co chodzi.

-Hej, Vanessa..  bo wiesz, zostało mało czasu, i nie mamy czasu na odwiedziny, nie chcę być nie miła czy coś, ale.. - urwałam.


-O co chodzi? Jesteśmy na miejscu, idziemy po sukienkę.

-What? - spytałam z wyrazem twarzy jakby ktoś przywalił mi patelnią prosto w twarz.

Przed moimi oczyma stała wielka willa jakiegoś bogacza. Budynek był cały biały, a trawnik porządnie zielony. Wysiadłyśmy z czarnego Range Rovera i szłam nieśmiało za plecami Vanessy. Nacisnęła dzwonek do drzwi, naczym oczom ukazał się wysoki mężczyzna o karnacji ciemnej. Miał różowy garnitur, co trochę mnie do niego zraziło.

-Witam piękne panie. - powiedział z niemieckim akcentem.

-Dzień dobry, Travis. To jest Jasmine - Vanessa pokazała ręką na mnie.

-Jestem Travis. - jego spocona ręka dotknęła mojej. Uśmiechnęłam się i poszłam za Vanessą, która wchodziła do środka. Dom był niesamowity, wszystko mieszało się kolorami białymi, czarnymi, i elementami różu. Weszliśmy po krętych schodach, do pokoju ze stojakami, wieszakami, manekinami itp. Rozglądałam się po pokoju, i gdy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Travisa uśmiechniętego. Spojrzałam pytająco, a on wskazał ręką na przymierzalnie.
-W tej sukience będzie pani bardzo ładnie wyglądać, a przy okazji będzie pani pasowała do Justina. - zaśmiał się oglądając sukienkę, przygotowałem dla ciebie już wcześniej zestaw.

Weszłam do przymierzalni, nie była taka jak te sklepowe przymierzalnie, była cała czarna, lustro widocznie wyszczuplało, bo napewno taka chuda nie jestem. Na ścianach znajdowały się obrazy modelek, a w rogu stało wielkie białe pudło z różową wstążką. Odpakowałam delikatnie białe pudło i spojrzałam do środka, aż mnie zatkało. Zobaczyłam piękny zestaw, który aż mnie wmurował. Zestaw był niesamowity. Założyłam ubrania i przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam oszałamiająco. Nie, żebym była osobą która jest "skromna", bo zdecydownie nią nie jestem, ale to co teraz zobaczyłam w lustrze, przebiło wszystko. Usłyszałam pukanie w drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam wystającą głowę zza drzwi. Vanessa otworzyła buzię i pokazała kciuk. Zdjęłam ubrania i schowałam je z powrotem do pudła. Podniosłam pudło i wyszłam na zewnątrz. Widziałam, że Travis i Vanessa rozmawiają, postanowiłam trochę popodsłuchiwać.

-Pan Bieber, musi być w niej zauroczony, bo ten zestaw mało nie kosztuję. - zaśmiał się Travis stukając w srebną kasę. - ma pani gotówkę, czy będzie płaciła pani kartą Justina?

-Kartą. - Vanessa podała kartę Travisowi. Włożył kartę, Vanessa wystukała pin.

-15 999 dolarów. - zaśmiał się Travis.


Moje oczy prawie wyleciały zza tych drzwi. 16 tysiaków? ZA COŚ TAKIEGO? W sumię, to się nie dziwię. Zaparło mi dech. Postanowiłam dłużej tam tak nie tkwić, i wyjść z tej przebieralni. Odchyliłam drzwi i podeszłam do stojącej dwójki, Vanessa schowała szybko paragon do tylniej kieszeni i podziękowała Travisowi. Cwaniara, chciała ukryć cenę. Ale jestem za to mądra, może trochę nie uczciwa, ale mądra. Podsłuchałam.

-Zestaw jest genialny, dziękuje bardzo. - uścisnęłam dłoń Travisa.


~

Stałam przed lustrem w pokoju Justina, miałam się przebrać i wyjść. Justin nie wie jaki mam zestaw, to ma być niespodzianka. Po gorącej kąpieli założyłam najpierw bieliznę, w której przechadzałam się w pokoju Justina w tę i w spowrotem. Po chwili usłyszałam ciężkie westchnięcie Justina zza drzwi.

-Długo jeszcze?

-Chwilka. - powiedziałam biegnąc do pudła. Wyjęłam piękną białą sukienkę, i założyłam ją na swoje ciało. O dziwo, wyszczupiliła mnie ta sukienka, potem założyłam biżuterię, a na końcu buty. Nie ruszałam moich pięknie wystylizowanych włosów. Można powiedzieć, że byłam już gotowa. Wrzuciłam do torebeczki telefon i chusteczki. Chwyciłam ją do ręki, ostatni raz spojrzałam w lustro i usiadłam na łóżku.

-Możesz wejść.

Justin runął zza tych drzwi, chyba serio nie mógł się doczekać. Zatrzymał się, i spojrzał na mnie całą w górę i w dół. Zobaczyłam jego szeroki uśmiech, zaczął się zbliżać. Chwycił mnie za talię i przyciągnął do siebie.
-Wyglądasz rewelacyjnie. - powiedział. Przybliżył twarz do mojego ucha i szepnął. - Może powtórzymy dzisiaj to co było wczoraj? - delikatnie przygryzł moje ucho, po chwili jego usta znalazły się niżej, zaczął muskać moją szyję. Chwyciłam go za biodra i pocałowałam w policzek.

-Musimy iść. - pocałował delikatnie moją szyję, a potem usta. Przejechał rękami po mojej talii, zatrzymując się na pośladkach. Ścisnął je lekko.

-Pognieciesz mi sukienkę. - zaśmiałam się trącając go nosem.

Chwycił mnie za rękę i poprowadził na dół. Jedynie widziałam zdziwione miny innych, grzy pechodziliśmy przez korytarz prowadzący do wyjścia. Przed domem stała limuzyna.

OH MY FUCKING GOD. Pojadę limuzyną.

Justin ściskał moją rękę, prowadząc mnie do auta. Otworzył przede mną drzwi i wpuścił do środka.
Zdziwiłam się pustą limuzyną. Justin przysiadł się do mnie, obejmując mnie ramieniem.

-Jesteś piękna.

-Dziękuje. - przybrałam kolor buraka.

-Czemu się tak czerwienisz jak Ci mówię miłe rzeczy? - zaśmiał się ściskając moje policzki.

-Po prostu, jestem wstydliwa.

-Mhm. - zaśmiał się przysuwając mnie bliżej do jego klatki piersiowej. Położyłam swoją rękę na jego kolanie, na co się uśmiechnął. Justin chyba dzisiaj ma dobry dzień, bo odwrócił się ku mnie, i zaczął mnie namiętnie całować.

-Justin. - mówiłam odrywając się w śmiechu od pocałunków. - Kierowca. - powiedziałam odwrywając się.

-Nie widzi nas. - pocałował mnie.

-Justin, nie tutaj. - zaśmiałam się i lekko go odepchnęłam.

-Jesteś taka seksowna.

-LOL. - powiedziałam.

-Lol? Haha - zaśmiał się.

Uśmiechnęłam się do niego, i poczułam, że auto staje.

-Jesteśmy na miejscu. - powiedział.

Drzwi od mojej strony otworzyły się. Zobaczyłam tylko błyski, które aż raziły mnie w oczy. Przymrużyłam oczy, zakręciło mi się w głowie. Odchyliłam głowę do tyłu i w amoku zmysłów przetarłam ręką czoło. Zamrugałam gwałtownie powiekami i wciągnęłam w nozdrza świeży, kuszący zapach. Podałam rękę mężczyźnie i wyszłam z samochodu, lekko się zachwiałam i już miałam upadać gdy moje plecy przytrzymała znajoma mi ręka. Justin uśmiechnął się do mnie i wyszedł na czerwony dywan prowadząc mnie za rękę, spojrzałam na niego. Miałam być tutaj jego przyjaciółką, a póki co idziemy za rękę po czerwonym dywanie. Paparazzi jak stado napalonych dzików strzelało nam zdjęcia, oczy aż bolały, co chwilę ktoś się darł "KIM ONA JEST?" Widocznie Justina to nie ruszało, bo cały czas szedł przed siebie, zachowując rytm przy moich nogach. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, gdzie zaprowadzili nas ochroniarze.

-Justin gdzie my idziemy? - ścisnęłam moją dłoń.

-Nie denerwuj się, jestem obok Ciebie, zachowuj się normalnie i uśmiechaj się. - pocałował mnie w usta.

-10, 9, 8 - ktoś zaczął odliczać.

-Justin?

-Mamy wielkie wejście, już z kamerami.

-6,5

-Teraz mi to mówisz?! - powiedziałam przez ściśnięte zęby.

-3, 2, 1.

Drzwi przed nami otworzył mężczyzna w garniturze, zauważyłam mnóstwo kamer. Które pokazywały na mnie i na Justina, w tle leciał refren "BOYFRIEND'' a my szliśmy przez ten dywan. Fanki szalały, a obok siebie widziałam uśmiechniętą m.in. Beyonce, Katy Perry, Lady Gagę. Klaskali z uśmiechami. Justin, chwycił mnie mocniej za rękę, i zaprowadził na siedzenia. Siedziała już tam Pattie, przywitała mnie buziakiem w policzek.

-Wyglądasz przepięknie.

Kamery pokazały na nas, i nagle prezenter zaczął mówić. W Oddali zauważyłam idącą w naszą stronę Selenę, miała zmieszaną minę. Trochę zszokowaną i trochę wredną. Powiedziała coś na ucho do jakiejś kobiety i zaczęła iść w naszą stronę. Justin zacisnął szczękę i odwrócił wzrok. Spojrzał na siedzącego obok Jaya Z, i zaczął z nim rozmawiać.

-Hi, Justin. - powiedział kobiecy głos, to była Selena.

__________________________________________________________

hej, i jest rozdział. Powiem tyle, że w następnym rozdziale trochę się zacznie dziać. Trochę, to znaczy akcja dopiero się zacznie, myślę, że nawet nie jesteście w stanie zgadnąć co będzie dalej. Proszę o komentarze :) Nie będę taka wredna i nie będę was zmuszała, ale fajnie by było jakbym miała ponad 20 komentarzy, wtedy byłabym w siódmym niebie. POMAGAŁA MI PISAĆ KOCHANA SANDRA @donaux_

dziękuje, że mnie czytacie. :)



czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 28

Justin's  POV

Siedzieliśmy przy blacie kuchennym. Patrzyłem na Jasmine w bieliźnie, ciągnęła ser, który był tak długi, że nie mogła go za jednym gryzem ugryźć, robiło mi się gorąco. Jest taka seksowna. Kończyłem jeść 2 kawałek, a Jasmine zjadła już dawno swoje kawałki i kończyła jeść trzeci. Jakim cudem jadła tak dużo, a nie robiła się coraz grubsza? Była szczupła, porównując niektóre dziewczyny to jest naprawdę chudziutka. Nie zależy mi na tym, czy dziewczyna jest gruba czy chuda ważne, że to właśnie w tej się zakochałem, a moją wybranką jest Jasmine.  Po rozstaniu z Seleną, nie mogłem się pozbierać. Ciągle do niej jeździłem, przepraszałem, błagałem - na nic. Zachowałem się jak dupek, no ale cóż? Czasu nie cofnę, a poznałem wspaniałą dziewczynę, której nie oddam nikomu, to chore, że poznaliśmy się ponad 1,5 miesiąca temu, 9 500 km od mojego domu, i potem przez jakiś chory przypadek spotkaliśmy się u Ryana, to jest po prostu przeznaczenie i nic więcej. Wydaję się wam to pewnie wyssane z palca, sam w to nie mogę uwierzyć. Jest niesamowita, jej słodki akcent, jej uśmiech, jej włosy, ona cała. Zakochałem się, jak jeszcze nigdy. Rozmyślam o takich rzeczach przy pizzy, jestem serio dziwny.

-Widzę, że smakuję. - zaśmiałem się patrząc na skupioną Jasmine. Owijała ser pomiędzy palca, bo jej tak bardzo zwisał i się ciągnął.  Po chwili włożyła palec do buzi i zjadła z niego ser. Aż się uśmiechnąłem. Po chwili Jasmine, ocknęła się i zaczęła się śmiać z zakłopotaną miną. Odłożyłem swój talerz, i położyłem dłonie na blacie. Siedziałem na przeciwko niej i patrzyłem jak ta gwiazda je, samo patrzenie na nią jak je sprawiało mi przyjemność. Czekałem aż skończy jeść. 

-Co się tak gapisz. - powiedziała lekko się nachylając nad talerzem. 


-Tak jakoś.  - odwróciłem głowę. 


-Jestem już pełna, nie mam na nic siły. - jęknęła

Jasmineeee! nie rób mi tego. 

-Haha, gdybyś widział swoją minę. - wyśmiała mnie, machając mi palcem przed oczyma. - Żartowałam. Obiecanki, to obiecanki.

Lubi się ze mną drażnić.

Podszedłem do niej bliżej, i chwyciłem ją za ręce, które od razu wyrwała. what?

-Muszę umyć ręce, jadłam ser palcami.

Zaśmiałem się głośno, łapiąc się lekko za mój brzuch. Jest słodziutka.  Podeszła do zlewu i nachyliła się, żeby odkręcić wodę w kranie. Jak tu się nie spojrzeć na TAKI tyłek? No jak?

-Nie patrz mi się na tyłek. - powiedziała, nawet się nie oglądając. Jak ona to robi?

-Nie patrzę. - skłamałem, wpatrując się.  Nagle zakręciła szybko kran i automatycznie odwróciła się, przyłapując mnie wzrokiem na jej tyłku. 


-Kłamczuch.

-Ja kłamczuch?


-Tak ty. - zaśmiała się. 

Stała oparta plecami o zlew, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. Podszedłem do niej jeszcze bliżej i chwyciłem nasze dłonie, nachyliłem się i pocałowałem ją. Oddała swój pocałunek z zwiększoną siłą.  Oderwałem się od niej i spojrzałem na nią, jej policzki przybrały kolor czerwony. 

-Jesteś świetna, wiesz? 

Zarzuciła swoje włosy za ramię.

-Dzięki, haha.

-I pomyśleć, że zwiążę się z polką..  - westchnąłem.


-Przepraszam?

-Co? - spytałem z zakłopotaną miną.

-Zrozumiałam, że.. Polska dla ciebie to jakiś gorszy kraj, że "pomyśleć by, że zwiążesz się z polką"

-Nie! Nie to miałem na myśli. - chwyciłem ją za ręce.

-A co? - wyrwała ręce i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. 


-Nie pomyślałbym, że jakakolwiek polka mnie ze chcę. - uśmiechnąłem się.

Otworzyła lekko usta, i po chwili je zamknąłem pocałunkiem. Uśmiechnęła się przez pocałunek i lekko wsunęła swoje nogi pomiędzy moje rozłożone nogi. Gdyby nie to, że jest oparta o zlew, to pewnie byśmy upadli. Położyłem ręce na plecach Jass, na co ona się zaśmiała. Zacząłem jechać rękami coraz niżej, i niżej. Gdy byłem już przy pośladkach, lekko je ścisnąłem, Jasmine zaśmiała się przez pocałunek. Posadziłem ją na zlewie, ta jedynie owinęła się wokół mnie nogami. W końcu ją podniosłem ją ze zlewu i przeniosłem ją, leciutka, na górę, było trochę ciężko na schodach, ale dałem radę, przecież jestem Justin Bieber. Zamknąłem kolanem drzwi od sypialni i położyłem ją na łóżku, widocznie teraz dopiero wyjawniła się ta niegrzeczna strona Jasmine. Usiadłem na łóżku, zaraz obok siedzącej Jasmine, która przykryła się kocem. Wskoczyła mi na kolana i namiętnie pocałowała mnie w usta. Przesunęła dłońmi po moim torsie, po czym oplotła mi je wokół szyi.
Zjechałem dłońmi na jej tyłek i go lekko ścisnąłem przez co Jasmine jęknęła. Oderwałem się od jej ust i zacząłem lekko ssać sutek dziewczyny, przy czym dłonią ściskałem drugą pierś.  Na chwilę się oderwałem od ssania jej kobiecości i szybkim ruchem dobrałem się do jej majtek. Jasmine pomogła mi je ściągnąć i już po chwili leżała na mnie całując mnie od szyi w dół ocierając się swoją kobiecością o moje przyrodzenie.

-Jass. - wyjąkałem.

Straciłem panowanie nas sobą. Obróciłem nas tak że teraz ja górowałem.  Rozchyliłem jej nogi i powoli zręcznym ruchem zanurzyłem dwa palce w jej kobiecości. 

- O mój Boże. - zaczerpnęła powietrza. 


Satysfakcja, jaką jej dawałem, bardzo mnie podniecała.

~
Jasmine's POV

To co Justin przed chwilą zrobił mi.. jest nie do opisania, jestem wstydliwa, i gdy zdjął dolną część mojej bielizny, udawałam podnieconą, a tak naprawdę, miałam ochotę ubrać się i uciec. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Jest to mój pierwszy raz, kiedy ktoś zrobił mi coś takiego.. Ale nadal jestem dziewicą, na takie rzeczy jest za wcześnie oznajmiłam to Justinowi, jak na razie tylko.. że tak to ujmę "igraszki" nic więcej. Justin wyszedł z łazienki, leżałam już ubrana w bieliznę pod jego kocem. Wiecie jaki ten koc był milusi?

-Justin? - przeciągnęłam.


 On spojrzał na mnie z uśmiechem i podszedł do łóżka. 

-Chodź bliżej. - poklepałam miejsce obok mnie. 


Justin przygryzł lekko wargę i na kolanach i rękach podszedł obok mnie, kładąc głowę na moim brzuchu, zaczął muskać mój brzuch, przez co zaczęłam się śmiać. Chwycił zębami moje majtki i strzelił lekko gumką.

-Podobało Ci się? - spytał.


-Tak, bardzo.

-Musimy to powtarzać.

-Justin! - zaśmiałam się. 

-No co. - musnął mnie ustami.

-Hmm.. - przeciągnęłam palcami po jego kaloryferku.

-Muszę Ci się odwdzięczyć.

-Hmm? - spojrzał na mnie pytająco.


-No wiesz.. - zaśmiałam się.

-Jeśli chcesz. - chwycił mnie za biodra i posadził na sobie. Nachyliłam się lekko i pocałowałam jego usta. - na pewno tego chcesz? nic na siłe, skarbie. - spytał z troską w głosie.

-Jezu, Justin, nie mam 5 lat. - zaśmiałam się.

Pogłaskał mnie po plecach, i pozwolił wziąć mi się do roboty. Zeszłam ciałem z ciała Justina, i spojrzałam na jego majtki. Boże, on nawet w majtkach wygląda seksownie. Co dopiero bez. Serce biło mi jak oszalałe, a ręce mi się trzęsły. Chwyciłam jego gumkę od majtek, i gdy chciałam ją zsunąć, chwycił mnie za rękę.

-Nie bój się. On nie gryzie. - zaśmiał się.

-Wiem. - uśmiechnęłam się.

Zsunęłam bokserki Justina, i aż zaczerpnęłam powietrza gdy zobaczyłam jego... penisa. On jedynie się zaśmiał, jak ten człowiek może żyć na takim luzie? Nachyliłam się i włożyłam do ust jego przyjaciela. On jedynie jęknął. Nie mogłam zmieścić go nawet całego w buzi. Zaczęłam poruszać buzią w dół i w górę, w dół i w górę, dodając do tego rękę.  Justin co chwilę wypowiadał moje imię, chyba jestem całkiem niezła w tym, sądząc pod jego minie.

-Jesteś zajebista, wiesz?


-Wiem. - zaśmiałam się.

-Robiłaś już to.. - pokazał na swoje krocze - kiedyś?

-Nie. 

-Jezu, jesteś boska.

____


joł madafaka. tutaj wasza Sandra. Na wstępie mówię, że scenę +18 pisała Daria, więc duże brawa dla niej, ja jedynie pare zdań dopisałam i lekko przekształciłam, bo ja nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy.. Powiem, tyle, że w następnym rozdziale pojawi się SELENA, i będzie ostro :D hehehheheszki.
komentujcie misiaki. :*

23 komentarze = nowy rozdział!

Jestem okrutna. wybaczcie. ;( 


jak wrażenia po rozdziale? pisać w komentarzach! 


wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 27



- Nie jestem pewna, czy to jest dobry po… - dyszałam po polsku, błyskawicznie analizując w 
głowie wskazówki serca i rozumu, poddając się bodźcom zalewającym moje ciało.

- What? Co mówisz…

- Nic. Nothing.

Justin błyskawicznie podniósł mnie z ziemi i na rękach zaniósł na górę. Odchylałam głowę do tyłu i do przodu. Chichrałam się z niego, ale zdaje mi się, że to go tylko bardziej nakręcało. Czułam się jak w niebie gdy przesuwał mi ręką pod bluzką, kiedy całował delikatnie moją szyję, policzek, kiedy siłował się krótką chwilkę z zapięciem stanika. Oddawałam tylko pocałunki jak dzika, przesuwałam palcami po jego klatce piersiowej, wczepiałam się we włosy, śmiałam jak choleryczka. 

-Justin.

-Hmm? - powiedział całując mnie po szyi.

-Boje się. Ja.. Nigdy tego nie robiłam.

-Wiem o tym. Nie martw się.

Siedziałam już na łóżku, a Justin wędrował po całym pokoju zawzięcie czegoś szukając. Wiedziałam, że za chwilę do czegoś tu dojdzie. A w głowie miałam tylko, czy ktoś nas nie podgląda? Zerkałam na prawo i lewo, może ktoś jest za oknem? Justin z uśmiechem podszedł do Jasmine i szepnął jej do ucha.

-Nie masz się czego bać. 

-No co ty.. - szepnęłam. Chwyciłam go za włosy. Wiedziałam, czym to się skończy. Justin nagle klęknął przed moimi kolanami. 


-Justin, wstań..


Nie posłuchał mnie. Może to miłe, gdy jego usta całują moje uda wyżej, wyżej, coraz wyżej. Nie skupiałam się na nim tylko słuchałam, czy nikt nie idzie? Może, faktycznie powinnam skupiać się na swych udach po których jak po drabinie jego wilgotne usta wchodzą wyżej. 
Odchylił pasek moich majtek. Prawie wpiłam się w ścianę.



- Ale ty masz zimne ręce – rzekłam, pocierając je swoimi.

- Jest zimno na zewnątrz – odpowiedział Justin.

JUSTIN's POV

Uśmiechnąłem się do Jasmine, ona również się do mnie uśmiechnęła.. Byłem bardzo szczęśliwy, teraz o niczym innym nie marzyłem tak jak o przeleceniu jej. Jasmine, widocznie się rozkręciła bo usiadła na moich kolanach kładąc na moich ustach namiętny pocałunek. Gdy mieliśmy już to zrobić drzwi zaskrzypiły. Spojrzałem na Jasmine, która siedziała już na moich kolanach. Miała zmieszaną minę. Delikatnie zdjąłem ją z siebie, i założyłem spodnie. Odchyliłem drzwi i usłyszałem kroki. Odwróciłem głowę w stronę Jasmine, i kiwnąłem, żeby została tutaj.  Zamknąłem drzwi sypialni i wyjrzałem przez barierkę, nikogo nie widziałem w salonie. Wziąłem wazon który stał na szafce, wyjąłem z niego tulipany i cicho zszedłem po schodach. Zauważyłem mężczyznę z czerwoną czapką na głowie, i z kartonem w ręce. Stanąłem na schodach i przybiłem sobie piątkę w czoło.

-Dlaczego pan jest w moim domu?

-Zamawiał pan pizzę.. - odwrócił się i zobaczył mnie. - O MÓJ BOŻE, JESTEM W DOMU JUSTINA BIEBERA?

-Tak. - zaśmiałem się, chwytając się za biodra. Usłyszałem kroki za sobą, i zobaczyłem rozbawioną Jasmine. Była w bieliźnie, zakryta kocem.

-Hahaha. - zaśmiała się głośno. - Justin, odłóż ten wazon.


-No tak, przepraszam.


-Czekaj przyniosę kasę, i Ci zapłacę.

Zupełnie zapomnieliśmy, że zanim to wszystko się zaczęło zamówiliśmy pizzę, bo w lodówce nic nie było do jedzenia. Zaśmiałem się do siebie. Wszedłem do sypialni i chwyciłem za portfel. Szybkim krokiem, podszedłem do sprzedawcy i wręczyłem mu banknot stu dolarowy. 

-Dzie-dzięki. 

-Nie ma za co, ale mam do Ciebie pytanie. Jakim prawem wszedłeś do mojego domu?

-Dzwoniłem kilka razy.

-Dzwonek nie działa jeszcze. - złapałem się za głowę, przez co Jass się zaśmiała.

-A drzwi były uchylone, to wszedłem.. Przepraszam, to pytanie nie na miejscu, ale mogę sobie zrobić z wami zdjęcie? 


-Tak. - zaśmiałem się, stając obok sprzedawcy.


-A ty nie zrobisz z nami sobie zdjęcia? - gościu spojrzał na Jasmine.


-Nie, ja nie chcę.. 


-Okej. 


Jasmine zrobiła zdjęcie, pożegnaliśmy się ze sprzedawcą, i zamknęliśmy drzwi.


-To.. idziemy dokończyć? - spytałem przejeżdżając palcami po brzuchu Jasmine. 

-ZGŁODNIAŁAM. - wypaliła.

-A jak zjemy?

-Hmm..

_______________

cholera, nie umiem pisać +18. Muszę coś wymyślić w następnym rozdziale, i obiecuję, że do czegoś dojdzie. Miałabym ogromną prośbę. Każdy kto czyta, niech doda komentarz, ze swoją nazwą twittera. :) love ya.

20komentarzy = nowy rozdział.




poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 26

-Jak to próbował Cię ktoś zgwałcić? Kto? - wstał z kanapy.

-Justin, usiądź.

-Nie.


Zdziwił mnie jego ton, w sumie to się nie dziwie, na miejscu chłopaka też bym się tak zachowała.

-Justin, gdzie ty idziesz? 

-Idę znaleźć tego gnoja.

-Co? Zwariowałeś, Justin. Kenny go nie znalazł, nie dogonił, to ty go też nie dogonisz.

-Nikt.Nie.Będzie.Dotykał.Mojej.Dziewczyny. 

-Justin, siadaj.

-Nie.


-Proszę.

-Nie.

-Justin!

-Co? - odwrócił się, cały poczerwieniały ze złości.

-Musimy porozmawiać, przepraszam, ale muszę porozmawiać z Justinem w cztery oczy. 

Pattie pokiwała głową, zaraz po niej reszta. Chwyciłam Justina za rękę, a ten poprowadził mnie po długich schodach. Ten dom jest niesamowity. Weszliśmy prawdopodobnie do jego pokoju. Wmurowało mnie już na wejściu. Pokój był 2364 większy od mojego. Był przepiękny, wprost idealny, zazdrościłam mu, że może sobie na takie rzeczy pozwolić. Justin zamknął drzwi, nawet się nie uśmiechnął nic. Był wkurzony. Zostawiając mnie przy drzwiach, podszedł do wielkiej kanapy i usiadł. Stałam tam i nie okazywałam żadnej reakcji, nie wiedziałam czy miałam do niego podejść, czy go olać i wrócić. Gdy już miałam się wycofywać, odwrócił głowę w moją stronę i nią kiwnął, żebym do niego podeszła. Zawahałam się i do niego podeszłam.


-Justin, nie możesz się tak zachowywać. Myślisz, że puściłabym cię na to stado paparazzi?

-Na pewno nie zostawię tej sprawy, tak po prostu. Wiesz, że jesteś moją dziewczyną, a ja na takie rzeczy nie pozwolę. Nikt Cię nie będzie dotykał. Teraz jesteś moja, tylko moja. - powiedział przysuwając się do mnie.

-Justin, ale złością niczego nie załatwisz. Jestem żywa, siedzę tu z tobą. - zaśmiałam się.

-Wiem, i się bardzo cieszę. - objął mnie ramieniem. 

-Jestem Cała, zapomnijmy o tej sprawie okej? - przełknęłam głośno ślinę.

Wypuścił powietrze i spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, jak tu takiego nie kochać?

-Możesz sobie wmawiać, że jesteś cała, ale jakiś brudny turek Cię dotknął. Ciebie, moją dziewczynę, a mnie tam nie było. - schował twarz w dłonie. 


Położyłam rękę na jego plecach i oparłam głowę o jego ramię. Obrócił się w moją stronę i chwycił mnie za kolano. Powędrował ręką do góry i trzymał rękę na moim boku.
-Już nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. Obiecuję. 


-Justin, nawet do niczego nie doszło. Uciekłam! Szybko biegam. - zaśmiałam się.


-Uwielbiam Cię wiesz? 

-Wiem, a wiesz, że ja Ciebie też? 


Oparłam swoje czoło o jego. Na co on wydął usta w oczekiwaniu, że przyłożę swoje usta do jego ust. W odpowiedzi uśmiechnęłam się i wstałam chwytając go za rękę.


-What?

-Idziemy na dół, czekają na nas.

-Dokończmy. - pociągnął mnie za rękę, żebym przywróciła pozycję siedzącą. Usiadłam obok niego, a on zaczął się zbliżać.

-Justin. Chodź na dół.

-Dawaj Buziaka. - zaśmiał się.

Westchnęłam i przybliżyłam swoje usta do jego ust. 

-Pasuje?


-Nie. 

-Jak to nie? -zakpiłam.

-Pocałuj mnie. - podkreślił "pocałuj" 

-Pocałowałam Cię.


-Cmoknęłaś mnie.

Po raz drugi westchnęłam i przybliżyłam się do niego.  Przyłożyłam swoje usta do jego ust. JAK ON CAŁUJE. Zwykle nasze pocałunki wyglądały.. jak zwykłe cmoknięcie. Lecz teraz.. Ssał i gryzł moje wargi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie głęboko w oczy.
Zeszliśmy na dół za rękę, usiedliśmy obok przygnębionej Pattie. Przytuliłam ją i szepnęłam do ucha "wszystko jest ok" 


-Jebnięci paparazzi. - zdziwiło mnie jej słownictwo, zwykle nie przeklinała przy nas. - jak kurde, tacy ludzie mogą z tym wszystkim normalnie żyć, żadnego sumienia. Jezus Maria. - schowała twarz w ręce.

~~


Była godzina 20, a ja nadal siedziałam u Justina. 

-Ja kochani już jadę, muszę odebrać papiery od Alison, Justin, jutro rano przyjadę do Ciebie, nie rozwal tego pięknego domu.  Jasmine, właśnie jak podoba Ci się dom Justina? - spytała trzymając ciężar ciała na lewej stronie.


-Jest Boski! - powiedziałam cała uśmiechnięta.

Od niemiłej sytuacji minęło parę godzin, przez co zdążyliśmy się wszyscy rozchmurzyć.

-Dobra, trzymajcie się dzieciaki. Buziaki. - wysłała w powietrzu buziaki, szukając zawzięcie czegoś w torebce. - Dobranoc. 


Wyszła frontowymi drzwiami. Nagle tak jakoś w moim brzuchu nagromadziły się motylki.  Spojrzałam w stronę Justina, patrzył się na mnie tymi swoimi oczkami.  Uśmiechnął się lekko mierząc mnie całą swoim wzrokiem. 


-To.. Jesteśmy sami. - chwycił mnie za ręce.

-Ale ja za chwilę też się wracam do domu, odprowadzisz mnie? 


-Nie możesz zostać? - posmutniał trochę.


-Tata się będzie martwić.

-Jasmine, jesteśmy dorośli. - zaśmiał się odwracając głowę.

-No tak.


-Zostaniesz? proooooooooszę. - klęknął przede mną, przykładając swoją głowę do moich kolan, udając, że płacze. 


-Justin, uspokój się.  Dobra zostanę. - trzymałam go za głowę, mierzwiąc mu jego włosy. 

-MOJE WŁOSYYYY - wydarł się na cały dom, przez co aż odskoczyłam.


-Wybacz. - wybuchnęłam śmiechem, widząc jak wygląda. Wyglądał jak rozczochrany kot.

-Co się śmiejesz. - podszedł do mnie bliżej. 
Stałam przy kominku, cała czerwona jak pomidor, a Justin opierał się o mnie, cały uśmiechnięty. 

-Ja? Nie śmieję się. - przywitajcie panią JASMINE BURAK.

-Kocham Cię.


-Co? - zatkało mnie. Po raz pierwszy usłyszałam te słowa wypowiedziane z JEGO ust. Jezu, ja tez go kocham, ale czy to nie za wcześnie.

-Kocham Cię, przy tobie czuje się najlepiej.. zdecydowanie.  Gdy Cię widzę, moje serce od razu przyśpiesza, mam motyle w brzuchu, jak czuje twoje usta.. boże mówię jak totalny kretyn, ale te słowa są prawdziwe. - zaśmiał się, patrząc w moje oczy.


-Jesteś głupi. Ja Ciebie też.


Atmosfera zaczęła się robić coraz gorętsza. 


____

JESTEM ZŁYM CZŁOWIEKIEM MUAHHA.


20KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ.