Podążałam wzrokiem za Justinem, usiadł wygodnie na kanapie powiedział coś do chłopaków i nagle wszyscy obrzucili mnie wzrokiem. Stałam na środku ze skrzyżowanymi rękami, wpatrując się w Justina. Musiało to dziwnie wyglądać. Nagle zaczęli machać. Potrząsnęłam głową i podeszłam do nich siadając na kanapie.
-No to mała, wykaż się. - powiedział Justin pokazując na kule.
-Dlaczego ja pierwsza? - wstałam z miejsca i podeszłam do kul, nachylając się wybrałam fioletową.
-Chcemy się pośmiać. - wypalił Ryan.
-Chcemy się pośmiać. - wypalił Ryan.
Obrzuciłam go złowieszczym wzrokiem. Jak teraz to spalę, upokorzę się niesamowicie.
Nachyliłam się i zamknęłam jedno oko, przekręcając głowę w lewo. Mam ten cel. Wzięłam zamach i rzuciłam. Zamknęłam oczy i podniosłam lekko ramiona do góry. Usłyszałam jak kula obija się o kręgle. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystkie zbite kręgle. Odwróciłam się i wytknęłam im język.
Nachyliłam się i zamknęłam jedno oko, przekręcając głowę w lewo. Mam ten cel. Wzięłam zamach i rzuciłam. Zamknęłam oczy i podniosłam lekko ramiona do góry. Usłyszałam jak kula obija się o kręgle. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystkie zbite kręgle. Odwróciłam się i wytknęłam im język.
*
-Przyznaję, jesteś dobra w kręgle. - zaśmiał się Justin.
-Wiem. - zarzuciłam włosami. - gdzie jedziemy? - spytałam szukając telefonu w torebce.
-Hm, do Ryana prawda? Muszę wam coś powiedzieć. - po tych słowach które Justin powiedział, całą drogę powrotną zastanawiałam się co chce nam powiedzieć.
-Hm, do Ryana prawda? Muszę wam coś powiedzieć. - po tych słowach które Justin powiedział, całą drogę powrotną zastanawiałam się co chce nam powiedzieć.
Spojrzałam na lusterko Justina. Widziałam jego oczy. Miał je prześliczne, przechyliłam głowę i oparłam głowę o szybę dalej się wpatrując. Nagle zobaczyłam jego oczy które patrzą się w moją stronę. Zaczerpnęłam powietrza i odwróciłam się w stronę okna. Usłyszałam jego lekki śmiech.
Po chwili wysiedliśmy z auta. Szłam pierwsza, coś było nie tak. Szli za mną i coś kombinowali. Nagle straciłam grawitację i poczułam, że jestem u kogoś na plecach.
-Puść mnie! - wykrzyknęłam bijąc jeszcze nie wiem którego z nich, ale wiem, że byłam na tego kogoś wściekła. Podniosłam głowę i zobaczyłam Justina,Adama i Christiana.
Ryan - skubany debil. W końcu się wydostałam. Poczułam pod sobą moją kochaną ziemię.
Po chwili wysiedliśmy z auta. Szłam pierwsza, coś było nie tak. Szli za mną i coś kombinowali. Nagle straciłam grawitację i poczułam, że jestem u kogoś na plecach.
-Puść mnie! - wykrzyknęłam bijąc jeszcze nie wiem którego z nich, ale wiem, że byłam na tego kogoś wściekła. Podniosłam głowę i zobaczyłam Justina,Adama i Christiana.
Ryan - skubany debil. W końcu się wydostałam. Poczułam pod sobą moją kochaną ziemię.
Podeszliśmy do drzwi domu Ryana. Patrzyłam się na kamyczki które były tuż przed moimi butami, podniosłam głowę i zobaczyłam, że chłopcy stoją bezradnie. Zmarszczyłam brwi.
-Nie wchodzimy? - przeniosłam ciężar ciała na lewą stronę.
-Nie mam kluczy. - podrapał się po głowie. - tata powinien już tu być.
Spuściłam głowę w dół.
Spuściłam głowę w dół.
-Chcecie możemy iść do mnie, ale nie na długo. O 19 wszyscy wracają.
-Czyli godzina? - spytał Adam.
-Czyli godzina? - spytał Adam.
-No, tak.
NIE WIERZĘ. Tak więc, wpuściłam do tego królestwa czystych podłóg i lśniących mebli tą czwórkę, która jeszcze przed chwilą odczyniała przed moją willą dzikie tańce. Ta grupa odchyleńców dojrzała tuż przy bramie sąsiada krzak śnieguliczek i ani im było w głowie powstrzymywać pierwotnych instynktów. Najdłużej chyba zwlekał Justin, który, z racji tej, iż nie był wtajemniczony w plan i wytoczywszy się jak żelazna armata z samochodu tuż do moich stóp, był co najmniej zdezorientowany. Widząc jednak, że jestem na tyle zdumiona sytuacją, dołączył do kolegów i razem z nimi zgniatał w najlepsze białe kulki. Najpierw Christian zdeptał jedną… drugą… trzecią śnieguliczkę. Potem Adaś zachichotał nieśmiało, a potem wszyscy w porywie jakichś infantylnych instynktów dali się ponieść fali tych emocji. Zaśmiewając się, na wyścigi miażdżyli białe jagódki, obdarzając uradowany chodnik torpedami białych placków. Deptali, zrywali, deptali, śmiali się, deptali, zrywali, deptali. A ja tylko patrzyłam na to z rosnącym w oczach przerażeniem. Tak jest. Zdecydowanie wiedziałam już, co czuje lekarz w zakładzie psychiatrycznym na widok hucznej imprezki mieszkańców. Nie miałam za to pojęcia, skąd wziąć jakieś kagańce ani kaftany bezpieczeństwa – zostało mi tylko poczekać, aż się zmęczą. Na moje nieszczęście, energia dopisywała im wręcz wybitnie. I tak przez cały wieczór.
Adam przebiegł mi właśnie z radością przed oczyma z Ryanem uwieszonym mu na plecach.
- JASMINE, CO TAK STOISZ, RUSZ SIĘ! – krzyknął Christian, który testował właśnie wytrzymałość jednej z kanap w salonie, skacząc po niej. Uśmiechnęłam się lekko.
-STOP. - powiedziałam głośno, na co każdy z nich spojrzał się w moją stronę. Podeszłam do Justina i usiadłam obok niego, spojrzałam na Ryana i Adama którzy stali z zawieszeniem. Kiwnęłam głową, żeby podeszli.
-Justin, miałeś nam coś powiedzieć. - położyłam ręce na kolanach.
-No tak.
-No właśnie. - podniosłam brwi i oparłam się wpatrując się w niego.
-No.. Za miesiąc się tu wprowadzam. - powiedział strzelając palcami.
Wszyscy siedzieli w ciszy.
-Jak to? - przechylił głowę Ryan - to znaczy.. CIESZYMY SIĘ STARY.
-No właśnie. - podniosłam brwi i oparłam się wpatrując się w niego.
-No.. Za miesiąc się tu wprowadzam. - powiedział strzelając palcami.
Wszyscy siedzieli w ciszy.
-Jak to? - przechylił głowę Ryan - to znaczy.. CIESZYMY SIĘ STARY.
I właśnie zostałam przygnieciona przez trójkę chłopaków, którzy rzucili się na Justina, peszek chciał, że siedziałam obok Justina i zostałam przygnieciona czyimś kolanem, plecami i butem. Taaaa.
-A czemu dopiero za miesiąc? - spytałam.
-A czemu dopiero za miesiąc? - spytałam.
-Muszę jeszcze kilka koncertów dać, wywiady, i dopiero za miesiąc się tu wprowadzam.
-Aaaaaa.. - zaśmiałam się.
-Aaaaaa.. - zaśmiałam się.
-Będę bliżej was. - zaśmiał się.
-Awwww..
-Awwww..
-HUG? - spytał Adam.
-HUG! - wykrzyknęłam.
~~~
~~~
SIIEEEEMMKKKAAAA ♥ Dziękuje, dziękuje, dziękuje, za te wyświetlenia! I komentarze.
Mam ogromną prośbę.
Dla was to 20 sekund, a dla mnie naprawdę dużo, czytasz - komentuj.
Dla was to 20 sekund, a dla mnie naprawdę dużo, czytasz - komentuj.
KOCHAM WAS.